Nisza – Targi Książki Niezależnej i Artystycznej odbyła się w
weekend na przełomie czerwca i lipca. Pierwsza edycja tej imprezy to przełomowe
kulturalne wydarzenie, które na mapie Wrocławia zagości na stałe. Jestem tego w
zupełności pewien, bo jeśli jest tworzona z miłości i pasji to sukces
gwarantowany. A serca wiele można było znaleźć. Ale po kolei, zacznijmy od
początku. Targi o których mowa rozpoczęły się w piątek 29 czerwca. Dla
Czyt-NIKa jako partnera zaczęły się znacznie prędzej.
W czwartek na kilkanaście
godzin przed inauguracją miałem przyjemność spotkać się z Maćkiem Zarańskim –
mózgiem całej „operacji”. Miałem okazję porozmawiać o przygotowaniach oraz na własne
oczy przyjrzeć się temu jak z mistrzowską precyzją wszystko jest dopinane na
ostatni guzik. Przy aromatycznej kawie podczas ciekawej rozmowy przechadzałem
się po jedynej tego rodzaju drukarni w Polsce.
W piątek w samo południe stało się to co miało się stać!
Mianowicie miało miejsce uroczyste otwarcie NISZY czyli pierwszych Targów
Książki Niezależnej i Artystycznej.
Organizatorem wydarzenia była Fundacja Klub
Innowatora oraz Drukarnia, w której na ulicy Otwarta 12 biło serce NISZY. Część
wydarzeń miała również miejsce w Bistro Narożnik, gdzie w sobotę działo się
wiele dobrego. Maciek Zarański przywitał wszystkich zgromadzonych zapraszając
tym samym do wspólnej uczty pod znakiem dobrej literatury, którą można było
rozkoszować się w zakamarkach wyjątkowej drukarni. Miejscu w którym czuć nie
tylko farbę drukarską, lecz co najważniejsze serce i pasję. Wystrój
elektryzował zebranych wprowadzając w iście wyjątkowy i kameralny nastrój.
Ułożenie książek dodawało gustownego smaku całej otoczce, w której zebrani czuli
się jak w domu. Nie bez powodu na jednym z okien mogliśmy przeczytać „Gość w
dom book w dom”.
Jedyny i niepowtarzalny klimat dostarczał nam również widok
zabytkowych maszyn drukarskich co powodowało, że mogliśmy poczuć się niczym w
muzeum typografii. Mogliśmy podziwiać składy i stoły zecerskie, a nawet
dowiedzieć się do czego służy winkielak zwany zamkiem zecerskim. Na mnie
ogromne wrażenie zrobił widok kaszty z dwunastoma szufladami zawierającymi
dwanaście różnych krojów pisma. To właśnie w tym magicznym miejscu dokonuje się
druku z ruchomych czcionek.
Maciek opowiedział zebranym o historii tego wyjątkowego
miejsca jak i również wprowadził nas w alkowy druku typograficznego zwanego
obecnie letterpressem, który opiera się na druku z czcionek i form wypukłych.
Zatem będąc świadkiem tych wydarzeń mogę śmiało potwierdzić, że Maciek Zarański
w myśl własnej idei „typografia to nowy winyl” ożywił ją i nadał nowe miejsce.
Dzięki takim miejscom druk z ruchomych czcionek czy wierszy odlewanych w
linotypie zachowa swoją tradycję, której z pasją oddał się prezes fundacji Klub
Innowatora. Na ścianach drukarni wywieszone były biogramy znanych autorów,
którzy zaczynali w self-publishingu, a obecnie ich książki biją rekordy
sprzedaży nie schodząc z list bestsellerów. Mogłem dowiedzieć się między innymi
jak swoją karierę rozpoczynali: E.L. James, Michael Sullivan, George Orwell,
Paulo Coelho, J.K. Rowling czy Stephen King.
Wśród tych nazwisk mogłem również zapoznać się z biogramami
self-publisherów, którzy na targach zaprezentowali swoje książki. Bardzo cenię
sobie znajomość z autorką książki „Teatr Snów” Iwoną Anną Dylewicz, która
oczarowała nas nie tylko pozytywnym nastawieniem, lecz również pełnią energii,
którą rozdzieliła między uczestników imprezy. Ogromne wrażenie zrobiła na nas
również ilustratorka i freelanerka Pani Justyna Patecka-Lasek, która zaprezentowała
nam własne projekty rysunków do tekstu książki „Nowa Baśń”. Jestem pełen
podziwu wobec talentu i pasji, których efekty powalają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz