sobota, 23 czerwca 2018

Kryminalne spotkanie autorskie.

Jolanta Bartoś zaprasza nas na niezwykłe spotkanie autorskie, które na pewno zostanie w pamięci jej uczestników na bardzo długo. A to za sprawą mrożących krew w żyłach wydarzeń będących gwarantem mocnych przeżyć serwowanych przez autorkę. „Uwięzieni w Galerii Lochy” trzyma nas w napięciu, a realistyczny opis wydarzeń sprawia, iż czujemy się zakładnikami psychopatycznego człowieka ogarniętego chęcią zabijania. Autorka zaprasza nas do podziemi biblioteki, w których mieści się Galeria Lochy. To właśnie tutaj podczas spotkania autorskiego z autorem kryminałów przeżywamy chwilę grozy, martwiąc się o losy bohaterów, których wyraziście nakreśliła nam autorka kryminału. Owe spotkanie przeobraża się jednak w walkę o życie. Dreszcze emocji gwarantowane. Również i my stajemy się więźniami intrygującej fabuły ukazującej psychopatyczny obraz szaleńca. Pani Jolanta precyzyjnie ukazuje nam portret psychologiczny człowieka nasiąkniętego rządzą władzy nad innymi. Poznajemy również jego motywy działania oraz wchodzimy do gry na śmierć i życie, w której czujemy na własnej skórze oddech każdego z bohaterów. Sugestywne opisy to zasługa umiejętności autorki, która w trzeciej swej powieści zaprasza nas do mrocznego świata zamykając nas w nim na cztery spusty. Powieść ta trzyma w napięciu nie tylko ze względu na fabułę, lecz również skupia naszą uwagę poprzez precyzyjnie nakreślone portrety postaci.


Wyjątkowość klimatu grozy połączona z chłodem lochów wprowadza w wyjątkową atmosferę budzącą emocje niepokoju o losy poznanych bohaterów. Gdy nie wiadomo, czy po drugiej stronie czai się śmierć, a otwarcie kolejnych wrót jest oznaką wolności trwożnie stoimy przed obliczem strachu i niepewności. Dynamika akcji powieści połączona z zagadkowością kompozycji fabuły powodują iż brniemy w tę historię trzymając książkę z kroplami potu na skroni. Uczucie napięcia oraz trwogi o losy bohaterów towarzyszą nam od pierwszego skrzypnięcia drzwi biblioteki, za którymi toczy się kryminalna rozgrywka aż do ostatniego tchu bohaterów oraz nas – czytelników tej opowieści pełnej wartkiej akcji i kryminalnej zagadki. Autorka umiejętnie wprowadza nas w sposób myślenia i działania psychopaty jak i również pieczołowicie nakreśla sylwetki psychologiczne osób uwikłanych w szaleńczy plan mordercy. Warto sięgnąć po tę powieść. Zapewniam, że miłośnicy grozy, znajdą w niej to wszystko czego oczekują od iście mistrzowsko skonstruowanych thrillerów, które przerażają do szpiku kości, powodując, że zastygamy w bezruchu, a jedyne uczucie jakie nam towarzyszy to mocne bicie serca, które wyrywa się z klatki piersiowej krzycząc o pomoc w uratowaniu bohaterów powieści. Nie raz czytając dzieło Pani Jolanty złapiemy się na tym, iż w duchu mówimy uwięzionym „nie idź tam”, „nie otwieraj tych drzwi” krzycząc wręcz „UWAŻAJ!!!”. 


To co urzekło mnie w tej powieści to realizm fabuły powodujący, że w stu procentach współodczuwałem to co przeżywali uwięzieni - strach przed spojrzeniem oprawcy prosto w oczy, lęk przed spotkaniem twarzą w twarz, obawę przed utratą życia, lecz również i siłę do podjęcia z oprawcą walki wręcz. Często nawet zadawałem sobie pytanie jakbym zachował się w takiej sytuacji – czy schowałbym się w bezpiecznym, niewidocznym miejscu i czekał na przybycie pomocy, czy może jednak podjąłbym próbę obezwładnienia psychopaty. Jolanta Bartoś stworzyła nie tylko bardzo ciekawą i ujmującą powieść, lecz również ofiaruje swoim czytelnikom książkę nacechowaną psychologicznymi zachowaniami w obliczu strachu, niepewności i zagrożenia naszego życia. Autorka zaprasza nas nie tylko do poznania trwożnej historii, lecz również zachęca do pewnego rodzaju analizy ludzkich zachowań w obliczu sytuacji związanych ze strachem, obawą o życie nasze i naszych bliskich. Warto sięgnąć po tę powieść nie tylko ze względu na ciekawie spędzony czas, lecz również ze względu na wartość jej przesłania. Fabuła książki nasuwa na myśl popularne w ostatnich latach Escape Roomy, z tą jednak różnicą, że w książce walczy się o życie, a we wspomnianych pokojach musimy rozwikłać zagadkę, by wydostać się z pokoju. Jedno jest pewne dzięki powieści „Uwięzieni w Galerii Lochy” moja wycieczka do Escape Roomu to tylko kwestia czasu. A jeśli chodzi o czas to lektura „Niepokorna” i „Jad” dwóch wcześniejszych książek Jolanty Bartoś to jedna z najlepszych inwestycji w dobrze spędzony czas.

niedziela, 17 czerwca 2018

Strzał w dziesiątkę.

„Strzały Nad Jeziorem” to trzeci mistrzowski hattrick Marty Matyszczak. Mało kto jak właśnie autorka serii „Kryminał Pod Psem” potrafi wstrzelić się w dziesiątkę trzeci raz z rzędu. A jest to zapewne zasługa nieziemskiego poczucia humoru Pani Marty, która dzieli się nim z nami w przezabawnych kryminalnych przygodach przesympatycznego Gucia – psiego detektywa. Podczas lektury „strzałów” humor celnie trafia w nasze endorfiny rozbawiając nas do szpiku kości, powodując, że nasze „ogumienie brzuszne” drga w najwyższym stopniu skali Richtera. Jednak trzęsienie to nie powoduje skutków ubocznych, wręcz przeciwnie zrzuca nadmiary naszych kilogramów niczym u Róży, która w tej części występuje w wersji fit. Przyznaję, że czytając książkę „wpadłem jak żwirek do kociej kuwety”, a Marta Matyszczak na bogato serwuje nam ogromny zastrzyk śmiechu, dobrego humoru oraz świetnie skrojonej kryminalnej intrygi. Na bogato również autorka przyodziała Solańskiego, który po otrzymaniu spadku zmienia swój styl życia o 180 stopni. Jeśli chodzi o styl książki, urzeka on inteligencją żartu i gracją intrygującej fabuły. Wątek relacji między Solańskim a Różą wciąga, rozbawia i również potwierdza zasadność znanego porzekadła „kto się lubi, ten się czubi”.


Czasami aż ma się chęć pacnąć tę dwójkę i przywołać do porządku, bowiem niczym fala na wezbranym morzu falują raz to przyciągając, raz odciągając się od siebie. Na szczęście na straży stoi dzielny, wyszczegadany Gucio, sympatyczny pies, którego nie sposób nie lubić za bystrość umysłu, czy też pomocną dłoń nie tylko w życiowych sprawach, ale przede wszystkim w rozwikłaniu kryminalnych zagadek. I tym razem po raz trzeci detektywistyczny nos nie zawiódł go ani na krok, a narracyjna zdolność przedstawiania postępowań śledztwa powoduje, że czytający pragnie dotrzymać kroku czworonożnemu przyjacielowi. Ogromne poczucie humoru serwowane w „Strzałach Nad Jeziorem” potwierdza wysoki poziom Marty Matyszczak, który pokazuje zarazem, iż autorka serii „Krymianał Pod Psem” celnie wstrzeliła się na najwyższy stopień podium literackich Oscarów w kategorii komedia kryminalna. Ok Oscar dla autorki, a dla Gucia bezgraniczna sympatia wielu z nas. Bo jak nie kochać tak cudownego psiaka, który wybroni nas z największych tarapatów, w każdej sytuacji poda pomocną łape, zrozumie nasze rozterki, a i jeszcze co najważniejsze rozbawi i rozweseli swoimi trafnymi puentami z otaczającego nas świata. „Strzały Nad Jeziorem” z każdej z niemal trzystu stron strzela do nas porcją świetnego humoru, którym zaszczepieni wystrzeliwać będziemy salwami chichotu czy niekontrolowanego śmiechu.


Brak nudy gwarantowany, a czytając tę książkę będziesz poskładany, rzecz jasna ze śmiechu, gwarantuję przeczytasz ją na jednym wdechu. Trzecia część wspomnianej serii potwierdza talent Autorki i poszedłbym nawet dalej ukazuje kolejne nowe atuty pisarskie. Gdy już znamy personalia osoby, która targnęła się na piąte przykazanie Dekalogu i powolutku zmierzamy ku końcowi tej przygody, autorka karmi nas kolejną intrygującą historią wywołaną tajemniczym telefonem do Solańskiego. Telefonem, który niczym spod gruzów wyciąga na światło dzienne wspomnienia przeszłości. Marta Matyszczak pokazuje tym samym, że nie tylko potrafi mistrzowsko nas rozbawić, rozśmieszyć, lecz również posiada niebywały talent zbudowania frapującej i trzymającej w napięciu fabuły. Czytając trzecią Jej książkę można odnieść nie mylne wrażenie, iż Autorka ewoluuje w swej karierze pisarskiej. Dodajmy karierze, której wróżę wiele sukcesów bowiem w twórczości Pani Marty czuć ogromny potencjał. Humor, dobra zabawa oraz talent konstruowania intrygi kryminalnej to przepis na sukces w literaturze. Receptę na idealne wymieszanie tych wszystkich składników posiada Marta Matyszczak. Zatem biegnijcie do Apteki z Ksiażkami i miedzy półkami z kryminalnymi komediami zanurkujcie między książkami z serii „Kryminał Pod Psem” i przeczytajcie je jednym tchem. Apsik.


„Strzały Nad Jeziorem” to bez wątpienia świetny humor, dobry kryminał a to wszystko okraszone inteligentną narracją nieprzeciętnego czworonożnego narratora. To również przepis na dobrze spędzony czas z książką do której nie raz wracać będziemy myślami. Zatem śmiech i  dreszczyk emocji gwarantowane, a to wszystko w jednej kapsułce wydanej przez Wydawnictwo Dolnośląskie. Do wspomnianych wyżej emocji osobiście dopisać mogę wzruszenie, które na trzysta drugiej stronie dało się we znaki, gdyż w podziękowaniach wśród blogerów i blogerek znalazłem się i ja, za co serdecznie dziękuję. A już teraz czym prędzej w lekturze „Zło Czai Się Na Szczycie” się zaczytuje.



środa, 13 czerwca 2018

Uwikłani Tajemnicą.

Jacek Ostrowski potrafi wprowadzić swojego czytelnika w wyjątkowy nastrój tajemniczości, intrygi, a to wszystko owiane nutką włoskich klimatów niczym z pejzażu Portovenere. Autor w wyjątkowy sposób połączył historię bohaterów, których wspólnym mianownikiem jest ich przeszłość. Czytając tę powieść można wyczuć kunszt autora, który stworzył w swoim umyśle wyjątkową i ciekawą fabułę i umiejętnie po mistrzowsku przelał ją na papier. Książka jest ciekawą publikacją można nawet określić ją mianem enigmy. Rozszyfrowanie tajemniczości wszelkich splotów losów bohaterów jest nie lada atrakcją dla poszukiwaczy wyjątkowych wrażeń bowiem książka nie tylko powinna dawać nam samą treść, lecz również „wysilać” nasze szare komórki do układania fabuły niczym puzzli układających się w jedną całość. A „UT” taką właśnie książką jest. Umiejętnie utkana tajemnica to zasługa talentu pisarskiego Pana Jacka Ostrowskiego, którego twórczość na tyle mnie zaintrygowała, że postanowiłem nabyć kontynuację powieści zatytułowaną „Transplantacja”. Ciekawość Raula Gomesa jest na tyle silna, że już niebawem sięgnę i po tę lekturę, jak i również „Posiadłość w Portovenere”, która także przykuła moją uwagę. Bez wątpienia mogę przyznać Panu Jackowi tytuł mistrza tajemniczości w świecie literatury.


Wspomniana ów tajemniczość jest wyjątkowa sama w sobie, a włoski klimat powieści dodaje jej pikanterii. Warto sięgnąć po tę publikację i odbyć podróż do świata wielobarwnych emocji, które nie sposób jednoznacznie określić, gdyż ich znakiem rozpoznawczym jest wszelakość, a to powoduje, że przygoda z książką nie będzie nudna, lecz nie zapomniana niczym najciekawsza podróż naszego życia. Na słowa uznania zasługuje również okładka książki, która przyciąga wzrok minimalizmem, skupia naszą uwagę – bez wątpienia ma w sobie „to coś”, co powoduje, że zauważając ją na półce w księgarni przystaniemy i zaintrygowani weźmiemy ją do rąk. Zachęcam by nie tylko na chwilę dzierżyć ją w dłoniach, lecz proponuję by treść w niej zawartą zaprosić do swojego świata. W zasadzie wszystko w tej książce jest uwikłaną tajemnicą od okładki począwszy, poprzez tytuł a na wyjątkowości fabuły skończywszy. Główną bohaterką jest Julita Bellucci  - właścicielka hotelu, jednak wielowarstwowość kompozycji sprawia, że również ojciec Julity, czy też kucharz pensjonatu, a także pięciu tajemniczych gości hotelu wysuwają się na pierwszy plan powieści. Każda ze wspomnianych postać buduje w nas odpowiednie napięcie, powodujące dreszczyk emocji. Jacek Ostrowski poprzez sylwetki pięciu pensjonariuszy Villa La Fonte dotyka wielu ważnych społecznych spraw jak chociażby: wykorzystywania seksualnego, biedy, eksperymentów medycznych czy handlu żywym towarem jak i również zbrodni wojennych. Tematy jakże ważne oraz znane ludzkości od jej początków po dzień dzisiejszy. Bardzo ważną refleksją po lekturze tej książki jest świadomość faktu, że człowiek za swe złe czyny nigdy nie uniknie kary. „UT” to bez wątpienia wielowarstwowa, trzymająca w napięciu powieść podejmująca również tematykę odpuszczania win oraz zadośćuczynienia za wyrządzone zło. Czytając książkę nie raz odnosiłem wrażenie jakbym uczestniczył w spektaklu teatralnym siedząc w loży i bacznie obserwując to co serwuje nam Autor. Wspomniana teatralność dodaje książce estymy, gdyż książka nie jest tylko wydrukiem zapisanych słów, połączonych ze sobą dwustu siedemdziesięciu jeden kartek, jest czymś więcej – literacką sztuką przez duże S. Szczególne podziękowania kieruję w stronę Autora – Jacka Ostrowskiego za podarowanie mi wraz z dedykacją tej niezwykłej publikacji.


A książkę adresuję wszystkim którzy cenią w sobie ambitną literaturę i szukają w książce niezapomnianych wrażeń i wyjątkowych wspomnień z dobrą i wciągającą fabułą w roli głównej. Dodam powieścią, która buduje wyjątkowość chwili, budząc naszą wyobraźnię do życia, nadając jej kolorytu. Zapewniam Was, że podczas czytania tej książki będziecie zatrzymywać się w myślach próbując zachować tę chwilę pewnego rodzaju mistycyzmu trzymającego nas do końca a nawet długo długo później bowiem będziemy wracać do niej myślami nie raz. Bez wątpienia, bez grama wątpliwości polecam tę książkę, której przekaz zgrabnie zbudowanej akcji UTrwali się w naszej pamięci na wieki wieków.

wtorek, 12 czerwca 2018

Dzieci Gorszego Boga.

Debiut Violetty Domagały to iście mocne wkroczenie do świata literatury inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami. „Zamordować Dziecko” jest książką wielkiego kalibru, co więcej jest publikacją wartą przeczytania by poznać historię, która nie tylko mrozi krew w żyłach, lecz niejako zmusza nas do zadania sobie pytania – jak my postąpilibyśmy na miejscu Giseli – żydówki poddawanej medycznym eksperymentom. Autorka dobitnie ukazuje nam zło, bestialstwo nazistów, którzy bez wszelkich skrupułów dokonywali nieludzkich badań również na niemowlakach. W imię czego?! Powieść dociera do najgłębszych zakamarków naszej wrażliwości, targa nią, wywołuje silne emocje złości, smutku i frustracji na to, co działo się za murami obozu koncentracyjnego. Podczas lektury książki w mej głowie kłębiło się wiele myśli, które głównie zmierzały do poszanowania czasów w których jest mi dane żyć. Narzekamy, że tak źle, że żyjemy w złych czasach – jednak myślę, że każdy kto żył w okresie drugiej wojny światowej z miłą chęcią zamieniłby się z nami, pragnąć żyć współcześnie. Dylemat przed jakim stanęła Gisela jest ciężkim wyborem, który wkomponowuje się w debatę dzisiejszych czasów, podejmującą temat obrony życia poczętego. Jednak odejdźmy od polityki, pozostawmy ją tam gdzie jest. Czterysta trzydzieści stron tej wyjątkowej powieści to wiele pytań. Co chwila zastanawiałem się nad tym co zrobiłbym będąc na miejscu bohaterki – sam nie wiem jakbym postąpił i powiem szczerze, nawet nie chcę stawiać się przed takimi myślami. Co nie oznacza, że odstraszam od książki. Otóż nie, wręcz przeciwnie zachęcam każdego z nas do sięgnięcia po  „Zamordować Dziecko” bowiem dzięki takim książkom możemy docenić własne życie. I pójdę dalej w swoich rozważaniach – uważam, że publikacja Pani Violetty powinna pojawić się w kanonie lektur w szkołach średnich. Za moich czasów w szkole podstawowej czytało się „Inny Świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Książka ta wywarła na mnie ogromne wrażenie – zwłaszcza rozdział „Ręka w ogniu”. Dziś równie dogłębnie poruszyła mnie historia zapisana na kartach „Zamordować Dziecko”. Autorka zamieściła w niej wiele życiowych mądrości, ale przede wszystkim porusza nasze sumienia, pozwala spojrzeć na nasze życie, ale również ludzi wokół. Warto również zadać sobie pytanie, co możemy zrobić by historia nie zatoczyła koła. Można nawet pomyśleć sobie, że dobrze jest, że żyjemy teraz, a nie w tamtych czasach. Chce się powiedzieć „dzięki Bogu” – tylko gdzie ten Bóg był wtedy?! Przyspał – odwrócił głowę?! Nie wiem, nie czuję się również zobligowany do tego, by osądzać. Autorka dzięki tej książce przedstawia nam również podobną historię z czasów Jagiellonów. Wówczas przed identyczną próbą stanęła Elżbieta z Turwii. Co prawda, dylematy podejmowały ten sam problem, jednak myślę, że motywy, jakimi kierowały się kobiety były odmienne. Czytając książkę można zauważyć ogrom pracy Violetty Domagały, wiele bowiem w tej publikacji faktów historycznych, pieczołowicie zebranych i opisanych na kartach powieści. Książka jest ciężka gatunkowo, lecz napisana lekkim piórem, co powoduje, że czyta się ją chętnie nie chcąc odkładać na potem. Powieść historyczna Violetty Domagały to bardzo odważna książka, przywołująca tematy trudne, lecz ważne wobec których nie możemy przejść obojętnie. Dlatego też, warto sięgnąć po tę książkę, by poznać historię, która wydarzyła się naprawdę i właśnie ten fakt dodaje tej książce jeszcze większej wartości. Nie chcę zdradzać zakończenia – czy morderstwo zostało dokonane czy też nie. Nie zamierzam również oceniać decyzji postępowania głównej bohaterki, ponieważ tak naprawdę do końca nie wiem, jak postąpiłbym w takich okolicznościach – czy ochronić przed cierpieniem własne dziecko, czy poddać je nieludzkim eksperymentom dokonywanym przez nazistów. Zachęcam Was wszystkich do przeczytania tej książki i wyrobienia sobie własnej opinii na temat podejmowanego na jej kartach tematu. Książka może budzić wiele kontrowersji i być może ma tyle sam przeciwników, ile zwolenników. Jednak ja jako jej sojusznik zachęcam każdego z nas do sięgnięcia po nią, gdyż warto poznać historię, która może być dla nas nauką, z której powinniśmy czerpać ku przestrodze. 

                    https://www.youtube.com/watch?v=I2XbJJ8yEA4

środa, 6 czerwca 2018

Pod przykrywką modelingu.

„Mała Baletnica” to druga książka Wiktora Mroka oparta na faktach, która wstrząsa czytelnikiem od pierwszych stron. Autor zrzuca zasłonę milczenia, ukazując tajemnice międzynarodowego skandalu pedofilskiego. Pod przykrywką modelingu działała legalna agencja „Lolita Studio Models”, w której kwitnie child porn industry. To co uderza do świadomości, to fakt, że wspomniana instytucja daleka jest od kreowania przyszłych gwiazd mody, lecz zajmuje się selekcją nowych panienek świadczących usługi seks-biznesu w najbardziej perfidnym znaczeniu – „Na razie mamy wyselekcjonowanych trochę ponad dwieście dziewczynek. Tak jak ustaliliśmy, w przedziale wiekowym pięć-piętnaście (…) Wszystkie ładne lub bardzo ładne, długie włosy, długie nogi, duże oczy… blondyneczki, czarnowłose, lisiczki… pełna paleta barw i kształtów (…) Naprawdę jest w czym wybierać”. Ten fragment dobitnie oddaje siłę rażenia historii, która  wydarzyła sią w realnym świecie.
Historia przedstawiona przez autora jest warta poznania, nie dlatego by napawać się okrucieństwem, lecz by wyostrzyć naszą uwagę, na to, co dzieje się wokół nas. Wiktor Mrok po raz drugi serwuje swoim odbiorcom mocną dawkę wrażeń, która nie jest fikcją literacką lecz, o zgrozo w pełni oparta jest na zapiskach międzynarodowego skandalu elit biznesowych i politycznych a także emerytowanych agentów KGB. Czytając „Małą Baletnicę” miałem w sobie poczucie niesprawiedliwości, która istnieje w naszym życiu, targały mną emocje buntu wobec tego co działo się na przełomie 1997-2004. Z drugiej jednak strony czułem zadowolenie z faktu, że świat dzięki autorowi książki ma możliwość poznać te okrucieństwa, których dopuścili się zwyrodnialcy. To co ważne Wiktor Mrok opisuje również zapis prowadzonego śledztwa przez moskiewską policję. Autor uwypukla również mechanizm działania porno biznesu, którego ofiarami padło ponad półtora tysiąca dziewczynek w wieku od pięciu do szesnastu lat.
To co boli i uderza to świadomość tego, że opowieść oparta jest na faktach, które nie są dowodem ludzkiej dobroci, lecz jej najbardziej bestialskiej twarzy. Pedofilski proceder zbierał swoje żniwo przez siedem lat, jednak wyniki śledztwa oraz procesu sądowego nie były współmierne do wyrządzonych krzywd. Wielkie brawa i wyrazy wdzięczności należą się autorowi książki, który bez ogródek przedstawia wydarzenia, które wstrząsają a zarazem ukazują kulisy głośnego skandalu. Książka daje wiele do myślenia, lecz powinna być dla nas również przestrogą, by mieć oczy szeroko otwarte i bez skrupułów reagować na chociażby najdrobniejsze objawy takich zachowań.  „Mała Baletnica” to nie tylko książka, która bardzo mną wstrząsnęła, to również lektura, którą polecam każdemu, niezależnie czy jest sympatykiem romansu, komedii czy kryminału bowiem publikacja ta powinna dotrzeć do najszerszego grona czytelników. 
Wiktor Mrok w swej najnowszej książce pokazuje nam, że są ludzie, dla których nie ma żadnych granic przyzwoitości. Historia Anastazji – młodej baletnicy wprowadza nas do świata porno biznesu, w którym biorą udział wpływowi przedstawiciele władzy i biznesu. Autor umiejętnie wprowadza nas w klimat tych wydarzeń, dokładnie ilustrując mechanizmy oraz zasady funkcjonowania tej okropnej machiny. Wydarzenia opisane w książce bulwersują, poznając je nie raz przecierałem oczy z przerażenia, przeklinając w myślach na ludzi, którzy pozbawieni są wszelkich etycznych i moralnych zasad.  Wszelkie działania tej grupy były precyzyjnie dopracowane w każdym szczególe, a ofiary poddawane były manipulacjom. Strach przed odrzuceniem, a nawet chęć przypodobania się oprawcy powodował u małoletnich ofiar poddawanie się tym procederom. Wiktor Mrok skrupulatnie, krok po kroku przedstawia nam sposoby działania oraz skalę pornografii dziecięcej na świecie. Książka dotyka tematu trudnego, bolesnego, lecz ważnego, gdyż jak dowodzą fakty niestety również realnego. Pewnie spraw takich ja ta opisana przez autora jest wiele, lecz warto uświadomić sobie, że na świecie niekoniecznie daleko, gdzieś poza nami mają miejsce podobne sytuacje. Mogą one dziać się również obok – za ścianą!!! Ważne, że taka książka powstała. Niech będzie ona dla nas ważną lekcją na przyszłość i przestrogą, że historia taka jak ta może się powtórzyć. Ważne byśmy reagowali.