wtorek, 24 kwietnia 2018

Apokalipsa według Przemysława Piotrowskiego.

Mroczna wizja Europy jaką snuje przed nami Przemysław Piotrowski nie jest tylko i wyłącznie wizją lecz realnym obrazem, odzwierciedleniem współczesności. „Radykalni. Rebelia” jest kontynuacją pierwszej części jakże dobitnie ilustrującą nasze czasy. Ogromna wartość tej książki zawarta jest w wielu aspektach – realności opisów oraz wyjątkowości pióra Przemysława Piotrowskiego. Autor umiejętnie utrzymał poziom, nadal mocno trzymając nas w napięciu przez blisko czterysta stron. Książka zdaje się być fikcją literacką, jednak do złudzenia przypomina nam doniesienia agencji prasowych na całym świecie. Ogromne brawa i wyrazy uznania należą się autorowi, który bez tabu, bez zbędnej ściemy przekracza granice, pokazując – ba odwzorowując dzisiejsze czasy na kartach swej powieści. Miejmy tylko nadzieje, że nie przelane zostaną one wraz z naszą krwią na karty historii. Zdecydowany i bezkompromisowy język Pana Przemysława przyciąga uwagę, elektryzuje i daje do myślenia o nas, o naszej przyszłości i przede wszystkim w zasadniczy sposób zadaje pytanie – dokąd zmierzamy? Autor wywołuje sensacje, fabuła przeraża okrucieństwem, lecz zdaje się najbardziej przerażająca jest autentyczność. Realizm książki wzbogaca fakt, iż Przemysław Piotrowski przez wiele lat mieszkał i pracował z wieloma muzułmanami. Dlatego też od podszewki zna ich poglądy religijne, polityczne jak i zachowania, przyzwyczajenia czy sposoby myślenia, co jeszcze bardziej uwiarygadnia prawdę i przesłanie płynące z powieści. Wzbogaca to wartość książki, ponieważ autor wie co pisze, zna temat i jest nie tylko autorem lecz również autorytetem w dziedzinie. Styl jaki zaprezentował Pan Przemysław jest magnetyczny przyciąga jak magnes lecz również nie tyle co odstrasza, ale jest głosem przestrogi wobec kierunku w jakim zmierza Europa. Książka jest świetną lekturą dla nas wszystkich niezależnie od majętności czy poglądów politycznych. Jeśli zaś o politykę chodzi, chętnie przy tej lekturze zobaczyłbym wielu możnowładców tego świata. Kto wie – może dzięki niej inaczej potoczyłaby się współczesna historia naszego globu?
Autor w bardzo męski, zdecydowany i dosadny sposób próbuje dotrzeć do naszej wyobraźni, do naszego sumienia. „Radykalni. Rebelia” jest mieszanką wybuchową – szokuje a zarazem fascynuje czytelnika, zawiera domieszkę wizji, która kroczy ku apokalipsie, lecz dzięki przestrogom autora możemy jeszcze się ocknąć. Pytanie tylko czy nie jest za późno, a jeśli jest szansa na zmianę – pytanie na jaką? Przemysław Piotrowski niczym najczulsza struna, porusza nasze sumienia, zmusza nas do myślenia. Druga część Rebelii jest książką mocną, ambitną, ważną ze względu na podejmowane tematy. Książka ujmuje podwójnie – ciekawie wymyśloną i trzymającą w napięciu fabułą, jak i również futurystyczną, apokaliptyczną wizją naszych czasów. Myślę, że jest ona na topie, nie tylko ze względu na tematykę obecnych czasów, ale jestem również przekonany, że książka ta będzie na topie najlepiej sprzedających się powieści.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Gdzieś tam hen na końcu świata, czyli kiedy fantastyka styka się z thrillerem.

Richard Schwartz w debiutanckiej fenomenalnej książce zaprasza nas do zasypanego śniegiem wyjątkowego świata. „Pierwszy Róg. Tajemnica Askiru” to świetna powieść dla miłośników fantasy z domieszką kryminalnych smaczków. Aż ciężko uwierzyć, iż w zaledwie dwa tygodnie autor stworzył tak wyjątkową powieść utrzymaną w nurcie high fantasy. Myślę, że miłośnicy twórczości J.R.R. Tolkiena czy Andrzeja Sapkowskiego powinni sięgnąć po tę FANTASTYCZNĄ książkę, by po jej przeczytaniu móc przekonać się, że Richard Schwartz jest autorem, którego książki warto postawić tuż obok twórczości mistrzów gatunku. Jestem przekonany, że świat, do którego zaprasza nas autor jest na tyle ciekawy, że warto do niego wejść, poznać go i pozostać w nim na dłużej. Richard Schwartz z niebywałą ciekawością wprowadza nas w historię pełną przygód, bogatą w zagadki przykute magią i metafizycznym przyciąganiem. Atmosfera stworzona przez autora mimo akcji rozgrywającej się w gospodzie skutej lodem i zasypanej śniegiem, przykuwa naszą uwagę swoim ciepłem i bogatą paletą barw. Wydawnictwo Initium dodatkowo zadbało o to, by powieść ta nie była tylko i wyłącznie historią pobudzającą wyobraźnię czytelnika, lecz poruszała również zmysły wizualne. Okładka pierwszego tomu monumentalnego eposu przykuwa naszą uwagę feerią barw, zgrabnie łączącą dwie skrajności – ogień i lód. Richard Schwartz zaprasza nas do ściętych lodem gór na dalekiej Północy, gdzie w zajeździe pod Głowomłotem stajemy się świadkami wydarzeń świetnie skonstruowanej fabuły. 

Autor w wyjątkowy sposób wprowadza nas do świata fantasy, lecz również pozwala odczuć dreszcze kryminalnych emocji. Świetne i umiejętne połączenie tych dwóch elementów sprawia, że „Pierwszy Róg. Tajemnica Askiru” to megahit dla miłośników gatunku. Książkę polecam nie tylko wytrawnym koneserom literatury fantasy, lecz każdemu, kto pragnie przeżyć niezapomniane emocje, które ciężko ubrać w jednoznaczne ramy gatunku, gdyż książka zdaje się być próbą przekazania czytelnikowi metafizycznych doznań. Dodam tylko – udaną próbą. Choć to debiut autora, powieść zdumiewa mnogością i wyrazistością bohaterów oraz wciągającą tajemniczą fabułą, w którą chcemy brnąć dokąd nas tylko poprowadzi. Postacie przykuwają uwagę swoją osobowością. Na pierwszy plan wysuwa się Ser Havald, stary, zmęczony życiem wojownik szukający spokoju, który jest niejako przewodnikiem w tej niezwykłej podróży. Nie można również przejść obojętnie wokół Leandry – półelfki i maestry Królestwa Illianu. Myślę, że ogromną sympatię może poskromić sobie mroczna elfka Zokora, która pomimo swej osobowość przyciąga, fascynuje. Richard Schwartz w umiejętny sposób utkał wciągającą przygodę w samym sercu Askiru, którego mieszkańcy posiadają magiczne moce, które tworzą niepowtarzalną mieszkankę zapowiadającą prawdziwą ucztę zmysłów dla wytrawnych czytelników poszukujących niezapomnianych przygód, które autor umiejętnie rozlokował na niespełna pięciuset stronach pierwszego tomu wyjątkowej powieści. Autor stworzył nie tylko niezwykłe postacie, lecz również wprowadza nas do dwumilionowego miasta magii, będącego centrum świata i najważniejszym ośrodkiem politycznym. Różnorodność bohaterów, lekki styl oraz tempo akcji powodują, iż książka ta jest wspaniałym sposobem na wyrwanie się ze świata realnego i wkroczeniem w świat pełen przyciągającej magii będącej ukojeniem dla naszych zmysłów. Muszę przyznać, że po przeczytaniu pierwszego tomu pomyślałem „Ahoj przygodo trwaj!!!”. Dlatego też z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnych sześciu tomów, by móc poznać dalsze losy bohaterów i posiadać na swoich półkach tą cenną kolekcję.










P.S. Książka „Pierwszy Róg. Tajemnica Askiru”, to wyjątkowa lektura. Dlatego też warto poznać bliżej autora powieści. Richard Schwartz urodził się 1958 roku we Frankfurcie nad Menem. Z wykształcenia jest mechanikiem samolotowym. Ukończył studia elektrotechniczne i informatyczne. Pracował na stacji benzynowej, jako kurier pocztowy i programista. Do roku 2005, czyli tuż przez ukazaniem się jego debiutanckiej powieści, prowadził własną firmę software’ową. Mówi się, że jego hobby to restaurowanie starych samochodów i motocykli. Jest doświadczonym graczem RPG i mistrzem gry, co w dużym stopniu zainspirowało go podczas kreowania świata w jego cyklu powieściowym. Do jego faworytów wśród pisarzy fantasy należą David Eddings i Terry Goodkind.

środa, 18 kwietnia 2018

Kiedy fikcja staje się rzeczywistością.

Pierwszy tom cyklu „Radykalni”, terroryzuje zmysły czytelnika, zniewala świadomością mrocznej wizji Starego Kontynentu, które zalane zostało falą okrucieństwa. Przemysław Piotrowski w książce „Radykalni. Terror”, snuje futurystyczną wizję przyszłości, która w obecnych czasach nie jest tylko i wyłącznie fikcją literacką, lecz jest pewną przestrogą dla całego społeczeństwa. Fabuła książki zdaje się być opisem ówczesnej historii Europy, która w wyniku multi-kulti traci swoją integralność, a obecna polityka prowadzi do rozszerzania się konfliktów na naszym kontynencie. Książka elektryzuje ciekawie stworzoną fabułą, dzięki czemu czytając ją będziemy trząść się w posadach. Drżenie rąk wywoła również u nas świadomość, że to co w powieści „Radykalni. Terror” jest fikcją literacką, tak naprawdę coraz częściej wdziera się w nasze życie, jest widoczne na naszych ulicach. Można rzec, że rozlewana krew, doniesienia światowych agencji prasowych to nic innego jak treść książki Przemysława Piotrowskiego. Książka ta szokuje, porusza najczulsze struny ludzkiej percepcji. Autor dotyka kontrowersyjnych tematów zabijania w imię Boga, radykalnych poglądów ISIS – czymże jest „zabójstwo honorowe?!”. Autor porusza tematy bardzo trudne i niezmiernie ważne zarazem, uświadamia nam, że nie możemy przejść obojętnie wobec ogarniającej fali dżihadu bowiem nim się ockniemy, naszym oczom może ukazać się widok pełen gruzu, pyłu i zgnilizny, a świat może stać się „mroczny, plugawy i zły do szpiku kości”. Książka mimo trudnego tematu, od pierwszych stron zafascynowała mnie lekkością języka, swobodą autora w budowaniu napięcia, dawkowaniu emocji, konstruowaniu więzi czytelnika z wciągającą fabułą. Książka adresowana jest dla ludzi o mocnych nerwach, jednak zdecydowanie polecam ją każdemu bowiem może zrewolucjonizować postrzeganie naszej przyszłości. Przemysław Piotrowski w zdecydowany i bezkompromisowy sposób niejako zmusza nas do wewnętrznego dialogu, zastanowienia się i podjęcia próby odpowiedzi na pytanie „kiedy fikcja staje się rzeczywistością?”. A co jeśli już nią jest?! Autor przenosi nas do Europy roku 2023. Czyżby?! Jedyne czego żałuję to fakt, że książka ta nie trafiła do moich rąk wcześniej. Dlatego też niezmiernie cieszę się, że Czyt-NIK ma przyjemność współpatronować drugiej części „Radykalni. Rebelia”.

wtorek, 17 kwietnia 2018

Ekstraklasa Ekstraklasy.

Marek Bener powraca!!! I to w iście mistrzowskim stylu. A to wszystko za sprawą genialnego pióra króla polskiego kryminału – Roberta Małeckiego. Panie Robercie kłaniam się nisko w podzięce, że w nasze ręce trafia kawał solidnej pisarskiej pracy. Trylogia to kryminalny majstersztyk, to perła w koronie, kryminalny klejnot, diament... mógłbym tak bez końca. Powiem jedno „Koszmary Zasną Ostatnie” to zwieńczenie dzieła idealnego, jedynego w swoim rodzaju brylantu, dzięki któremu Robert Małecki bryluje na salonach kryminalnych tuzów. Trzecia część trylogii to mieszanka kryminalnego napięcia napinającego żyły i gotującego krew, ale również to mocna dawka humoru. Teraz – tak na świeżo po przeczytaniu książki, pisząc Jej recenzję, siedzę i kiwam głową z niedowierzaniem – Jak tak można?!
Tak, jak tak można na czterystu dwudziestu trzech stronach umieścić tak torpedujący ładunek przy którym najsilniejsza bomba termobaryczna to Mały Miki. Książka jest dopracowana do perfekcji, autor zadbał o każdy detal powodując, że ładunek emocjonalny porazi „każde włókno nerwowe” w naszym ciele. Kiedyś ludzie potrzebowali krzemieni do rozpalania ognia, dziś ludzie mają Roberta Małeckiego, którego twórczość rozpala do czerwoności. Kiedyś ludzie mówili, że prawdziwy mężczyzna musi posadzić drzewo, spłodzić syna i zbudować dom, dziś musi sięgnąć po trylogie Małeckiego. Jednak polecam ją również kobietom, które będą miały przyjemność niezapomnianego spotkania ze stu procentowym mężczyzną. Jedno jest pewne „Koszmary Zasną Ostatnie” stawia wszystko na ostrzu noża, powoduje, że puls nie będzie zwalniał, a my będziemy czuć „świst tłoczonej pod dużym ciśnieniem krwi”. 
Autor pokazał nam swoją mistrzowską pisarską klasę, dopracowaną do perfekcji, wzniósł się na wyżyny powodując, że Koszmary Małeckiego to jedyna zmora w którą chcemy brnąć. Książka wciąga na tyle, że wchłonie nas w jedną noc, lecz warto ją sobie dawkować, by móc jak najdłużej cieszyć się jej bogactwem. Jest to zasługą mistrzowskiego talentu budowania i dawkowania napięcia, tworzenia fabuły pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji. „Koszmary Zasną Ostatnie” to jeszcze bardziej krwisty i soczysty język, czuć tu twardą rękę autora, którą chętnie bym uścisnął mówiąc „Witaj Mistrzu!!!”. Książka poraża napięciem, budowaną fabułą, porusza poczuciem humoru. Robert Małecki poświęca w niej wiele miejsca swojemu rodzinnemu miastu. Dzięki autorowi możemy odbyć niebywały spacer „Po Toruniu” na który wraz z Markiem Benerem zaprasza nas Michał Kadlec. Książka jest również ciekawą i bogatą antologią piosenek zespołu Dżem. Miłośnicy zespołu mogą razem z Benerem wczuć się w bluesowe rytmy Bena Otręby i Jurka Styczyńskiego. Robert Małecki w bardzo inteligentny i empatyczny sposób przekazał również psychologiczny aspekt dylematów ludzi czekających na zaginionych. Na czynniki pierwsze rozkłada wewnętrzne rozterki i kłębiące się w umysłach pytania - czy nadal czekamy, czy jednak jesteśmy już w żałobie? „Koszmary Zasną Ostatnie”, są odpowiedzią na te pytania. Jednak nie będę zdradzał Wam jaki jest finał – powiem tylko jedno, że Robert Małecki niczym huragan targał moimi emocjami, wywołując radość, śmiech, poczucie strachu kryminalnej trwogi, ale również płacz. Nie powiem czy były to łzy euforii szczęśliwego zakończenia, czy jednak łzy smutku po utracie bliskiej osoby. Powiem tylko jedno Robert Małecki wciąga i inspiruje na tyle, że w Toruniu powstał pokój zagadek Open The Door. Teraz tylko czekać, aż do drzwi domu Roberta Małeckiego zapuka Brian De Palma.

P.S. Jeśli ktoś z Was w piątek 13 kwietnia jechał autobusem linii 91 z Sosnowca do Bytomia i widział czytającego pasażera, którego facjata wyrażała poczucie kryminalnego lęku po czym parskała śmiechem, to przyznaje się. Tak to byłem ja. Ale to wszystko było zasługą dwieście czterdziestej pierwszej strony Koszmarów.

sobota, 14 kwietnia 2018

Rozpalona Łódź.

Trzecia część Czterech Żywiołów Saszy Załuskiej zatytułowana „Lampiony” rozgrzewa emocje „gorącym” i tajemniczym klimatem Łodzi bowiem Katarzyna Bonda w tym mieście postanowiła ulokować Saszę Załuską. To właśnie tutaj profilerka dąży do rozwiązania zagadki wielu podpaleń dokonywanych w tajemniczych okolicznościach. Pierwotnie miasto te nie miało stanowić tła fabuły powieści. Jednak Katarzyna Bonda jako prawdziwa i wytrawna pisarka z krwi i kości zawsze obserwuje to co dzieje się wokół. Podczas spotkania autorskiego w tym właśnie mieście, rozmowa z ludźmi oraz zebrane dane sprawiły, iż królowa polskiego kryminału podjęła ostateczną decyzję o usytuowaniu akcji w stolicy województwa łódzkiego. 

Pani Katarzyna jest pisarką, którą cenię za pełen profesjonalizm twórczy, pomysłowość kreowania postaci, budowanie napięcia, tworzenie fabuły, kwiecistość języka … i mógłbym tak wymieniać bez końca. Jednak to co również przykuwa moją uwagę w twórczości Pani Katarzyny to research, przygotowanie materiałów, podwalin do stworzenia dzieła jakim jest kolejna powieść. Autorka zwiedziła miasto wzdłuż i wszerz, by poczuć jego ducha i przelać go na papier. Jest to wyrazem szacunku Katarzyny Bondy do swoich odbiorców, gdyż autorka nie odcina kuponów sławy bombardując nas kolejną książką pisaną naprędce, lecz wkłada w swoją pracę wiele serca, cząstkę siebie – właśnie po to byśmy trzymali w ręku powieść wysokiej klasy. Czy „Lampiony” takie są? Tak! Ogień to jeden z czterech żywiołów. To również ładunek zawarty w książce „Lampiony”.                                                                                           
Katarzyna Bonda nie sprzedaje nam tylko kryminału sensu stricto, lecz ofiaruje ducha miast, w których toczą się historie poszczególnych powieści. Tym razem autorka ukazuje nam serce Łodzi – jej historię, mentalność, topografię ale przede wszystkim wielokulturowość. Dzięki autorce możemy swobodnie przechadzać się uliczkami miasta, poznawać jego tajemnicze zakamarki. Co prawda nigdy nie miałem przyjemność być w Łodzi, jednak dzięki Pani Katarzynie odbyłem na tyle ciekawą podróż po tym mieście, by w przyszłości chętnie zatrzymać się w nim na dłużej. Łódź to miasto słynące z przemysłu włókienniczego, a lektura „Lampionów” porusza wszelkie włókna ludzkiej percepcji. Jak sama autorka przyznaje „to miasto kontrastów, w każdym tego słowa znaczeniu”. Dlatego też uwagę czytelnika przykuwa również duża wielowątkowość, różnorodności, bogactwo bohaterów i zdarzeń. Trzecia część Żywiołów, jest książką ambitną, wymagającą skupienia oraz dedukcji. Autorka nie podaje na tacy prostych rozwiązań, lecz zaprasza nas, niejako nakazuje podjęcie próby wyostrzenia swoich zmysłów detektywistycznych, tak by wspólnie z Saszą Załuską kroczyć drogą ku rozstrzygnięciu tożsamości autora zbrodniczego planu. „Lampiony”, to nie tylko świetnie napisany kryminał, to również „opowieść o mieście”. Zapraszam do lektury trzeciej części tetralogii, w której akcja toczy się w Łodzi i zapewniam, że podczas czytania odpłyniecie w głąb oceanu falujących wrażeń. 

piątek, 13 kwietnia 2018

Literackie Dzieło Sztuki.

Katarzyna Bonda w drugiej części tetralogii Czterech Żywiołów Saszy Załuskiej zaprasza nas w swoje rodzinne strony – do Hajnówki. Podróż ta jest pełna tajemniczości okraszonej talentem pisarskim autorki. „Okularnik” to książka dzięki której podczas czytania będziemy przecierali oczy, gdyż wciąga ona tak bardzo, że jesteśmy w stanie zapomnieć o śnie, chcąc jak najwięcej wchłonąć w jednej chwili. Jednak dawka emocji, ładunek niezapomnianych wrażeń jest na tyle silny, że radziłbym powieść tą dawkować, by nie doznać przeładowania energetycznego. 

Autorka nie tylko pozwala zapoznać się nam z tradycjami panującymi podczas białoruskich obrzędów weselnych, ale nawiązuje do historycznych wydarzeń z 1946 roku - zbrodni dokonanej przez Romualda Rajsa „Burego” na mieszkańcach prawosławnych wsi. „Okularnik” to powieść nie tylko stricte kryminalna, lecz dotyka ona wielu gatunków literatury tworząc w naszych umysłach metafizyczną przygodę zmysłów. Tajemniczości i niezwykłości powieści dodają urokliwe opisy wyjątkowości Hajnówki do której wyjeżdża Sasza Załuska. Autorka w tej powieści ukryła również swoją rodzinną historię, dlatego też trzymając w ręku tę powieść ma się nieodparte wrażenie ogromu serca włożonego w pracę nad książką, w której autorka w szczególny sposób pragnie zachować w pamięci dziedzictwo kulturowe. Poznajemy historię nieludzkiej zbrodni dokonanej na terenach Podlasia. 

Katarzyna Bonda po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać bujnie, kwieciście, dzięki czemu czytelnik ma niebywałą możliwość wkroczenia do ogrodu niezapomnianych wrażeń. „Okularnik” jest kolejną perfekcyjnie skrojoną powieścią, będącą wynikiem skrupulatnej i wytężonej pracy autorki. Jest również dowodem na to, że pisarka wysoko sobie ceni odbiorców swojej twórczości przekazując w ich ręce nie tylko książkę, lecz dzieło w pełni doskonałe, bowiem jak sama autorka przyznaje tworząc książki „„ryzykuje świadomie, ponieważ wierze, że czytelnik chce być cały czas zaskakiwany, chce mieć cały czas niespodziankę, chce wiedzieć, że ja mu zafunduje po prostu, taką ostrą jazdę bez trzymanki, ja po to jestem”. Katarzyna Bonda w powieściach kryminalnych dąży do wytaczania nowych kierunków. W „Okularniku” przedstawia nam metody pracy antroposkopijnej dotyczącej metod i technik rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszki. Po raz kolejny należy docenić autorkę za research oraz świadomość podejmowanego tematu kryminalnego. Dla mnie osobiście „Okularnik” jest książką, którą ciężko jest osadzić w jakiekolwiek ramy, jednoznacznie określić jej gatunek – nie jest tylko kryminałem, nie jest tylko książką historyczną, jest czymś znacznie więcej – jest sercem Autorki, pomnikiem dziedzictwa Katarzyny Bondy. Autorka w każdym detalu zadbała o to, by powieść ta określona została Literackim Dziełem Sztuki. Katarzyna Bonda podniosła poprzeczkę tak wysoko, że należy zadać sobie pytanie, co dalej – czy istnieje jeszcze wyższa wyższość od tej nam panującej?


środa, 11 kwietnia 2018

Miłość Jest Tak Blisko. Tuż Obok.

Magdalena Ludwiczak w piątej powieści zatytułowanej „Ten z naprzeciwka”, udowadnia nam, że miłość jest blisko nas. Wręcz tuż obok. To fakt, jednak ścieżka do niej wiedzie przez różne koleje losu. Jagoda tytułowa bohaterka tej ciekawej historii, jak zapewne każdy z nas w drodze ku szczęściu była poddana wielu ciężkim próbom. Autorka książki zaprasza nas do świata młodej kobiety, pełnej optymizmu, wiary w ludzi oraz wielkiej siły w walce o dobre jutro dla siebie jak i swoich bliskich. Dzięki tej lekturze mamy okazję przysiąść na balkonie, przed oknem z książką w ręku i przyjrzeć się temu co wokół nas. Mamy możliwość spojrzeć nie tylko na siebie, swoje problemy, lecz książka daje nam chwile, by zatrzymać się i spojrzeć naprzeciw drugiego człowieka. Nie mam tu na myśli wścibskiego podglądania, inwigilowania, lecz by tak po prostu, po ludzku spoglądnąć wokół nas, bowiem jak sama autorka przyznaje „moja bohaterka podgląda sąsiada, ale tylko dlatego, iż widzi, że w jego zachowaniu jest coś nieprawidłowego, dziwnego… a nawet intrygującego”. Jagoda zaintrygowana widokiem po drugiej stronie okna postanawia przyjrzeć się temu co ją zaciekawiło. Dzięki niekontrolowanej chęci zajrzenia w cudze okno Jagoda odkrywa przed nami życie Norberta, który boryka się z traumą związaną z wojskiem. 

Magdalena Ludwiczak po raz kolejny dzieli się z nami swoim niebywałym talentem tworzenia ciekawych historii życia, które dla nas mogą być inspiracją, wskazówką do tego jak my sami możemy postąpić w naszym codziennym życiu. Autorka w swoim wyjątkowym stylu wprowadza nas w świat ludzkich problemów, smutków i radości. Pani Magdalena poprzez swoją twórczość zbliża ludzi, pokazuje by nie zamykać się na drugiego człowieka, by w pogoni za lepszym jutrem, skupić się na tym, co dziś, co wokół nas. Autorka w książce wplata również kilka ciekawych opowiadań inspirowanych życiem głównej bohaterki, które dla niej samej stają się również katalizatorem zmian. Polecam książkę każdemu z nas, gdyż jej lektura uświadamia nam bezcenną wartość drugiego człowieka, jego obecność ma ogromne znaczenie. Jak wyglądałoby życie Norberta, gdyby nie pohamowana ciekawość Jagody. W którą stronę potoczyłoby się życie Janusza, gdyby nie wsparcie dwójki młodych ludzi, których połączyło „blokowisko”. Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają – Magdalena Ludwiczak poszła dalej, pokazując, że Ci z naprzeciwka również. Jednak jak do tego doszło, przekonajcie się sami. Książkę można czytać nie tylko samemu, lecz również z osobą z naprzeciwka, gdyż czyta się ją łatwo, lekko i przyjemnie a Czyt-NIK ma dodatkową i niebywałą przyjemność współpatronować tej wyjątkowej powieści.


sobota, 7 kwietnia 2018

Misterium Ofiary. 11 minut i 6 sekund.

Max Czornyj po Grzesznym debiucie ofiarował nam jeszcze mocniejszą dawkę zabójczego tempa. Autor już na samym początku wbija w fotel, wywołuje wrzenie emocji, które kipią od nadmiaru tortur, którym poddawana jest jedna z ofiar. Takie wprowadzenie czytelnika w fabułę powieści kryminalnej powoduje, że nie puszcza jej do ostatniej kartki – jest do niej przywiązany niczym ofiara do stalowych prętów.
 W oczekiwaniu na „Ofiarę”, wiedząc już jak smakuje „Grzech”, sądziłem, że będzie ciężko autorowi przebić się jeszcze wyżej. Jednak niczym osikowym kołkiem pisarz przebija się na wyżyny ludzkiej wytrzymałości, imponując kreatywnością. Krótkie, treściwe rozdziały obleczone w skórę morderczego napięcia powodują, że serce najtwardszego i najwybredniejszego czytelnika będzie walić młotem „jak Zygmunt na Wawelu”. Rewelacyjny kryminał, skrojony na miarę mistrza, powodujący, że dłonie zaciskają się kurczowo, a grdyka drga zaciskając pętle strachu na naszej szyi. Muszę przyznać, że jako recenzent tego dzieła, czuję się jego Ofiarą, ponieważ jest to jedna z niewielu książek, której recenzję jest niezmiernie ciężko napisać, by w pełni oddać jej ducha. „A co jeśli dusza jest jedynie wiązką neuronów?”, wówczas wypustki moich neuronów szaleją niczym maklerzy na nowojorskiej giełdzie podczas Czarnego Czwartku w 1929 roku. Lektura „Ofiary”, powoduje, że przewodzenie impulsów naszych emocji wywołuje dreszcze na całym ciele, które wystawione jest na największą próbę wytrzymałości. Książka budzi w nas wiele emocji, pozwala zadać pytanie, gdzie leży granica bestialstwa człowieka wobec człowieka? Jak daleko oprawca może się posunąć, by zaspokoić swoje pożądanie maniaka władzy i mocy. Max Czornyj przytacza prawdziwą historię Richarda Ramireza – Nocnego Prześladowcy, który bestialsko zamordował czternaście osób, a niektóre z nich gwałcił. Wiek ofiar nie stanowił dla niego żadnej bariery, bowiem najmłodsza miała dziewięć a najstarsza siedemdziesiąt dziewięć lat. 
Wracając do książki jak i samego autora, muszę przyznać, że Max Czornyj zaimponował kreatywnością oraz niebywałą perfekcją podkręcania emocji stawiając je na ostrzu noża. Brutalne opisy sadystycznego oprawcy pozwalają umieścić Maxa Czornyja na liście czołowych twórców gatunku. Należy autora pochwalić za styl, pomysłowość, podkręcanie napięcia na każdej stronie, prowadząc czytelnika w stronę mrocznej otchłani, gdzie czeka nas „Pokuta”, w której komisarz Deryło powróci tej jesieni. Dla miłośników twórczości Pana Maxa nie będzie ona karą za grzechy połączoną żalem i skruchą, lecz będzie ona zapewne dopełnieniem doskonałej twórczości autora. Za ofiarowanie mi „Ofiary”, serdeczne podziękowania dla Wydawnictwa Filia.