piątek, 22 września 2017

Dobro mnoży się przez dzielenie.


„Tajemnica Błękitnej Alkowy”, to kolejny powiew optymizmu w otaczającym nas świecie. Magdalena Ludwiczak w trzeciej powieści przywraca wiarę w dobrych ludzi, którzy nie są zapatrzeni jedynie na swoje dobro, potrafią z empatią iść przez życie. Autorka rozpoczyna książkę w atmosferze grozy, horroru z tajemnicą w tle, która to z rozwojem całej historii wysnuwa się na główny plan. Książka zmusza nas również do zatrzymania się i zastanowienia nad tym, na ile nasze życie zależy od nas, a na ile jego tor od samego początku naszego istnienia uzależniony jest nie od nas, lecz od naszych przodków – czy my nie płacimy za błędy innych, czy nie jesteśmy ofiarami błędów sprzed wielu wielu lat, nie popełnionych przez nas, ale jednak to my nosimy to brzemię. Historia opisana przez panią Magdalenę uświadomić może czytelnikowi, że decyzje podejmowane przez innych mogą mieć ważny wpływ na życie nasze i naszych potomnych. „Tajemnica Błękitnej Alkowy”, jest smutną i zawiłą historią rodzinnej klątwy. Owszem jest to historia smutna, lecz warta poznania, gdyż uświadamia nam, że wokół nas, są ludzie, którzy cierpią i potrzebują wsparcia drugiego człowieka. Tak naprawdę Lilianna, była ofiarą ludzkich złych decyzji w przeszłość, która w teraźniejszości mogła liczyć na wsparcie jedynie Eli, gdyż pozostali mieszkańcy wsi, żyli swoim życiem z dala od problemów Lilki. Historia ta znajduje odzwierciedlenie w dzisiejszych czasach, gdzie wielu z nas w pogoni za lepszym jutrem dla siebie, nie widzi tego co dzieje się dzisiaj. Lilianna właśnie dzięki wsparciu Eli odnajduje w sobie zdolności malarskie, których opis jest odzwierciedleniem umiejętności plastycznych autorki książki. Moją szczególną uwagę wzbudził portret pasażerów tramwaju, których twarze skrywają paletę różnych emocji. Obraz ten jest również odzwierciedleniem uczuć głównej bohaterki tak negatywnie doświadczonej przez życie. Jednak historia Lilianny pokazuje, że warto wierzyć w lepsze dni, że „słońce... wstaje zawsze, nawet gdy na ziemi będą nieszczęścia, niepowodzenia, kataklizmy, ono wstaje bez względu na wszystko”. Tak samo Lilka przy wsparciu nauczycielki odnalazła swoją rodzinę, dzięki czemu splot wydarzeń pozwolił poznać Franciszka, u którego boku mogła cieszyć się urokami życia. Powieść pokazuje nam również losy dwóch innych małżeństw. Jedno z nich zgodne, żyjące w harmonii. Drugie małżeństwo to ciągłe kłótnie małżonki, która w swoim mężu nie widzi partnera, a jedynie skarbonkę, tym samym autorka zadaje pytanie „czy miłość nie może istnieć przy mniejszych budżecie?” Warto zastanowić się co jest dla nas ważne w życiu, czy warto być czy mieć? „Wszyscy w tych czasach gdzieś pędzą. Po co? Czy warto i czy ma to sens? I z tym właśnie pytaniem drogi czytelniku zostawiam Cię sam na sam.




Autorka zdjęć: Magdalena Ludwiczak

czwartek, 14 września 2017

Inny Świat Magdaleny Ludwiczak.

Inny świat jaki proponuje nam Magdalena Ludwiczak w swojej drugiej książce „Dziewczyna z zaułka”, przywraca wiarę w dobrych ludzi w obecnych czasach. Autorka proponuje czytelnikowi podjęcie filozoficznego rozważania o życiu i ludzkich relacjach, które w XXI wieku zacierają się. Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Pomaga nam ona w poznaniu siebie, swojego „JA”, w otaczającym nas świecie. Mimo, że Pani Magdalena ukończyła liceum plastyczne oraz studiowała logistykę produkcji, mogę z całą pewnością autorkę książki określić mianem literackiego psychologa dusz. Filozofia życia jest tu rozłożona na czynniki pierwsze. Podejmowane są tematy relacji międzyludzkich, które obecnie ukierunkowane są na wyścig szczurów. Sonia, główna bohaterka swoim dobrym sercem wobec drugiego człowieka daleka jest od bezwartościowej pozbawionej sensu i niekończącej się pogoni do zawodowego sukcesu. Swoją postawą życiową proponuje nam zatrzymać się i spojrzeć wokół siebie, czy gdzieś obok nas nie ma drugiego człowieka, który potrzebuje naszego wsparcia – nie ryby, ale wędki. Patrząc na nastawienie do życia myślę, że znaczenie imion ma sens, bo jak nie inaczej Sonia jawić może się nam jako Subtelna Osoba Niosąca Iskrę Anioła. Wspominałem już o wykształceniu autorki, która w książce przechwyca swoje zdolności plastyczne, bowiem Sonia prowadzi własną firmę cukierniczą. Zdolności pisarskie w połączeniu z umiejętnościami plastycznymi powodują, że opisy tortów, wykonywanych przez Sonię, sprawiają, że przed czytaniem książki warto zaopatrzyć się w kilka torebek słodkości, by nie odrywać się od ciekawej lektury. Bardzo zaciekawiła mnie opinia dotycząca bajki „Dziewczynka z zapałkami”, Hansa Christiana Andersena. Magdalena Ludwiczak w ciekawy sposób wplotła swoją opinię na temat bajki. Nie ulega wątpliwości, że jest to bajka smutna i chyba nie warto małym dzieciom dawkować tak negatywnych emocji – jednak z drugiej strony, można uświadomić nasze pociechy, że świat nie jest doskonały i nie zawsze jest krainą miodem i mlekiem płynącą. Jednak „Dziewczyna z zaułka”, jest dla mnie doskonałą alternatywą na wszelkie zło o niesprawiedliwość, bowiem, pokazuje nam, że anioły są wśród nas. Pani Magdalena uświadamia również, że wiele w naszym życiu zależy od dobrego startu, od tego z jakiego środowiska, rodziny pochodzimy. Są wśród nas ludzie, którzy mieli od początku pod górkę i to właśnie im należy podać pomocną dłoń, a nie skreślać i piętnować dolewając im oliwy do ognia. Są wśród nas i tacy, którzy mają zapewniony lepszy bardziej komfortowy start jednak nie potrafią odnaleźć szczęścia i marnują szanse, o której inni mogą tylko marzyć. Warto przeczytać „Dziewczynę z zaułka”, gdyż autorka proponuje nam lepszy lukrowany świat. Czy w niego wierzę? Nie wiem, ale wierzę, że książką przybliża mnie do niego.





Autorka zdjęć: Magdalena Ludwiczak

niedziela, 3 września 2017

Roman Kostrzewski – KAT na piątkę.

Mateusz Żyła wystawił świetną laurkę Romanowi Kostrzewskiemu. I słusznie, bo to, że Kostrzewski wybitnym muzykiem jest każdy o tym wie. Książka „Głos z ciemności”, nie jest tylko biografią muzyka kultowego zespołu KAT, ale przede wszystkim udaną próbą pokazania człowieka i jego ideologii, która przyświeca bogatej twórczości muzycznej. Książkę w odróżnieniu do ciężkich heavy i trash metalowych dźwięków zespołu czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, co jest niebywałą zasługą rozmówców. Autor wywiadu rzeki rzeczowo przygotował się do rozmowy z człowiekiem okrzykniętym mianem nadwornego polskiego satanisty, przez co rozmowa płynie wartkim nurtem. Publikacja podzielona jest na dziewiętnaście rozdziałów, które ukazują Romana Kostrzewskiego jako muzyka i człowieka z nietypową osobowością i bogatym bagażem doświadczeń życiowych już od samego dzieciństwa. Lider zespołu z nieudawaną szczerością opowiada o wychowaniu w domu dziecka, a później samodzielnym dorastaniu w śląskim mieście. Mimo wielu trudności losu, wobec których dzisiejsza młodzież padła by na kolana Kostrzewski twardo stąpał, dzielnie stawiając czoła otaczającej go rzeczywistości. W rozmowie przywoływane są czasy PRL-u i stanu wojennego, jego pracy w bytomskiej kopalni Rozbark oraz etap dorastania w tutejszym mieście. Dla wielu Roman Kostrzewski może kojarzyć się z usposobieniem zła. Muzyka oraz ideologia, którym jest wierny może być odbierana przez pewną część społeczeństwa jako coś gorszego. Nie ma nic bardziej mylnego i krzywdzącego w takich opiniach, bowiem po przeczytaniu „Głosu z Ciemności”, Pan Roman jawi mi się jako człowiek sympatyczny, poukładany, a swoim życiorysem i postawą ideologiczną, pokazuje, że jest bardzo wartościowym człowiekiem. Mimo trudności dzieciństwa i czasów, w których dorastał najpopularniejszy KAT w Polsce, Kostrzewski ambitnie dążył do zdobywania wiedzy o czym dobitnie świadczy przytoczone w książce świadectwo maturalne ze średnią ocen 5,0. Dodatkowo wartością książki są właśnie zdjęcia z prywatnego archiwum muzyka. Warto sięgnąć po tę pozycję książkową by poznać wiele ważnych i ciekawych nieraz śmiesznych historii ikony kultowego, najważniejszego polskiego zespołu thrash metalowego.