„Trafny wybór”, J.K.
Rowling należy do tej grupy książek, która jest tak samo
krytykowana jak podziwiana. Z czego może to wynikać? Możliwe, że
po sukcesie przygód Harry Pottera, czytelnicy oczekiwali od Pani
Rowling dzieła, który przebije bądź też zrówna się z sukcesem
poprzednika. Dlatego fani Pottera wysoko podnieśli poprzeczkę. Z
kolei sympatycy „Trafnego wyboru”, możliwe, że nie czytali
wcześniejszych książek autorki, dlatego też nie oceniają jej
przez pryzmat wcześniejszych. Na pewno Pani Rowling należą się
brawa za zmianę gatunku. Dla każdego pisarza, jest to trudne,
ryzykowne, może przysporzyć nowych miłośników, albo odwrócić
od siebie poprzednich. Myślę, że autorka udźwignęła próbę i
udowodniła swoje możliwości pisarskie. Książka
na pewno nie należy do łatwych w czytaniu. Jest w niej wiele
postaci, wiele wątków – jednak ten jeden wspólny krąży wokół
śmierci Barry'ego Fairbrothera - lokalnego polityka miasteczka
Pagford. „Trafny wybór”, jest trafną diagnozą społecznych
zachowań, dlatego też może być ciekawą lekturą dla każdego
socjologa. Ale i nie tylko. Pani Rowling dokonała charakterystyki
społecznej ludzkich zachowań w walce o wpływy i władzę.
Przekazywanie informacji o śmierci Barry'ego jest stu procentowym
odzwierciedleniem zachowań sąsiadów spod bloków, którzy
prędkością w przekazywaniu informacji o współlokatorach
prześcigają samego Usaina Bolta. Wakat po zmarłym Fairbrotherze
daje wielkie pole do popisów lokalnym politykom. Tutaj również
niczym w zwierciadle możemy przeglądnąć się we współczesnej
polityce na szczytach władz całego świata. Walka o wpływy i
władzę w Pagford przybiera na sile, każdy chce zdobyć wolne
miejsce, bo przecież nie można pozwolić na to, by „gotówka
kapała na puste krzesło, nie natrafiając na niczyje kolana.
Zdaniem mieszkańców aspirujących do tej funkcji owe krzesło nie
było „dla nich pustym miejscem, lecz pełną możliwości
kieszenią czarodzieja”. J.K. Rowling w książce „Trafny wybór”,
dokonała nie tylko trafnego zilustrowania ludzkich zachowań
wynikających z walki o wpływy i chęci uzyskania korzyści
politycznych, ale również pokazała zachowania młodzieży. Moją
uwagę przykuły również opisy młodzieńczych fascynacji płcią
przeciwną, opisy zauroczenia, pierwszej miłości. Sytuacja, gdy
Andrew przejeżdżał obok domu Gai Barden, podczas której w jego
głowie kłębiło się milion myśli zafascynowanego młodzieńca,
przywróciły we mnie wspomnienia z lat młodzieńczych, gdy
przypadkowo spotkałem na ulicy dziewczynę, która była obiektem
moich westchnień. J.K. Rowling nie szczędzi nam dużego poziomu
wulgaryzmu, ale bądźmy szczerzy świat, który nas otacza również
nam go nie skąpi. Zachowania i słownictwo młodzieży Pagford i
Fields są żywcem wyjęte z dzisiejszego świata realnego. Książka
jest poważną lekturą poruszającą współczesną problematykę,
gdzie kłamstwo i egoizm są na porządku dziennym, a ludzie walcząc
o wpływy są w stanie zapomnieć o podstawowych ludzkich
wartościach. J.K. Rowling pisząc tą książkę dokonała trafnego
wyboru chcąc pokazać czytelnikom, że nie da się zaszufladkować
jako autorka Harry'ego Pottera, ale trafnie pokazała nam, że może
napisać również świetną książkę innego formatu, przez co
nadal utrzymuje się w formacie bestsellerowych autorów
współczesnego świata. Polecam – naprawdę, tak książką to
„Trafny wybór”.
poniedziałek, 30 października 2017
sobota, 28 października 2017
RAJdy to Jego RAJ.
Krzysztof Pyzia w
kolejnej książce „Kajto. Jadę po swoje”, zabiera nas w rajd,
podczas, którego poznajemy historię rajdowego mistrza Europy.
Kajetan Kajetanowicz, bo o nim właśnie mowa – sukcesywnie do
przodu gnał do mety z napisem mistrzostwo. Książka ta obrazuje
każdy etap, ścieżkę rajdowych sukcesów KAJTO. Kajetan jak sam
przyznaje, już od najmłodszych lat został „zarażony rajdami”,
a Adam Małysz mu wtóruje mówiąc „że samochody go słuchają”.
Wywiad rzeka jaki z mistrzem Europy przeprowadził mistrz dialogu,
jest dowodem na to, że poświęcenie się pasji oraz wiara w swoje
możliwości w dążeniu do celu, jest bardzo ważna by zdobywać
szczyty. KAJTO całe swoje życie podporządkował miłości do
czterech kółek, sprzedając sklep, postawił wszystko na jedną
kartę i wygrał – wygrał spełnienie marzeń. Postawa Kajetana
może być wzorem dla młodego pokolenia, że ciężka praca,
stawianie czoła pojawiającym się trudnością nie tylko tworzy
nasz charakter, ale prowadzi nas do zwycięstwa. Rozmowa w której
„uczestniczyłem”, pokazała mi człowieka bardzo optymistycznie
nastawionego do życia, który będąc na szczycie sławy pozostał
człowiekiem „zachowując przy tym pozytywne, ludzkie wartości”.
Nie bez powodu napisałem, o rozmowie, w której uczestniczyłem.
Fakt, nie byłem osobiście, lecz czytając książkę można odnieść
wrażenie, że jest się trzecim uczestnikiem przysłuchującym się
trwającej rozmowie. Jest to bez wątpienia zasługa umiejętności
prowadzenia rozmowy przez Krzysztofa Pyzia. Nie jest to rozmowa
według schematu zadać pytanie, wysłuchać, zadać kolejne i tak
dalej. Dziennikarz elastycznie prowadzi rozmowę, umiejętnie a
zarazem luźno zadaje pytania, reagując na to co dzieje się tu i
teraz. Zatem mogę powiedzieć, że ja tej książki nie czytałem,
ale uczestniczyłem w rozmowie. Czuć było, że Panowie zaprosili
nas do wspólnej rozmowy. Zresztą co będę mówił, przeczytacie,
to zrozumiecie co mam na myśli. Książkę „KAJTO. Jadę po
swoje”, polecam nie tylko miłośnikom rajdów, ale również takim
laikom jak ja, gdyż opisy są tak wiarygodne, zrozumiałe, jakbym
siedział obok na miejscu pilota, był w ekipie mechaników – po
prostu współtworzył team Kajetana Kajetanowicza. Dzięki książce
możemy od kuchni wejść w świat wyścigów, poznać kulisy rajdów
i ich organizację. Kajetanowicz nawet dzieli się z nami poradami
jak skutecznie można ćwiczyć swoją koncentrację, pokazując
jednocześnie jakże ważna jest ona podczas wyścigów. Wystarczy
ułamek sekundy nieuwagi i dzwon zaliczony. I tu bez wątpienia
znaczenie ma pełne zaufanie w całej grupie, ale przede wszystkim na
linii kierowca-pilot, bowiem „gdy gnasz 200 kilometrów na
godzinę”, każda sekunda jest na wagę złota mistrza Polski i
Europy. Ekstremalne warunki to nieodzowny element każdego wyścigu.
Tylko ludzie o nerwach ze stali, potrafią zachować zimną krew, gdy
przy ogromnej prędkości odpada drążek do zmiany biegów lub
kierownica, albo ptak wpada nam do daszka na wlocie powietrza.
Dlatego jak mistrz sam przyznaje „symbioza z zespołem jest bardzo
ważna”. Aż dziw bierze, że w tym wszystkim uczestniczy człowiek,
który ma chorobę … lokomocyjną, a mimo to, już jako młody
chłopak wykazuje się szybkością nauki jazdy, bowiem z dwudziestu
przepisowych godzin, wystarcza mu zaledwie dziesięć, by potrafić
umiejętnie „władać” kierownicą. Krzysztof Pyzia i Kajetan
Kajetanowicz zaserwowali nam wielką jazdę na krawędzi, a my
siadając na fotelu pasażera poznajemy człowieka pozytywnie
nastawionego do życia oraz jak dodaje Krzysztof Hołowczyc,
człowieka, który „konsekwentnie jedzie po zwycięstwo,
zdobywając kolejne tytuły. Książka wzbogacona jest również o
wypowiedzi znany sportowców, którzy potwierdzają wysoką klasę
Kajetanowicza. Z kolei fotografie oraz pigułka najważniejszych
osiągnięć mistrza potwierdzają, że KAJTO wielkim rajdowcem jest.
Myślę, że warto poznać biografię człowieka, dla którego RAJdy
to istny RAJ. Nawet jeśli nie jesteście miłośnikami szybkiej
jazdy, i nie czujecie zapachu spalin i unoszącego się kurzu, to i
tak polecam książkę „wszystkim, którzy mają zamiar uwierzyć w
siebie, zachowując przy tym pozytywne, ludzkie wartości”
poniedziałek, 23 października 2017
Walka z życiem o życie.
„Przypadki Agaty W.” to książka, która od pierwszych stron przykuwa uwagę. Opis wypadku oraz stan emocjonalny Agaty jest tak sugestywnie opisany, że czytający ma wrażenie, jakoby on sam był ofiarą wypadku, czuł ból oraz stan śmierci klinicznej jaki przechodzi bohaterka. Pani Sandra umiejętnie wprowadza nas w ten stan, a doskonały warsztat pisarski pozwala zadać sobie pytanie, czy aby autorka nie opisuje swoich prywatnych wydarzeń związanych z doświadczeniami z życia Agaty? Opis ten zdaje się być udaną próba autopsji tych zdarzeń. Tak jak przy pierwszym spotkaniu – pierwsze pięć minut ma znaczenie, tak w przypadku książki, prolog decyduje czy odkładamy ją na potem, który nigdy nie powraca, czy zostajemy z książką, i pozwalamy jej płynąć. I tak samo było w przypadku książki Pani Sandry – kupiła mnie bez reszty, owładnęła moimi wszelkimi zmysłami poznawczymi, zachęcając do dalszego zgłębiania „Przypadków Agaty W.”. Moją uwagę przykuł również opis stanu depresyjnego, gdzie opisane są zachowania osoby, która jest doświadczona tym uczuciem. Tu po raz kolejny autorka wykazała się tak silna sugestią, że w pełni współodczuwałem te emocje. „Przypadki Agaty W.”, jest książką, którą można zakwalifikować do wielu gatunków, nie można zamknąć jej w ramy jednogatunkowej szuflady literackiej. Każdy znajdzie tutaj bogate opisy erotyczne, również sceny z gatunku fantasty, gdzie główna bohaterka zmierza się ze swoimi lękami i strachem, próbując pokonać żywioły. Również znajomość Agaty i wsparcie jakie uzyskała ze strony Pana Perdiauxa może być świetną lekturą dla każdego coacha. Zaznaczę tu jednak, że książka nie jest poradnikiem, jest czymś więcej – jest drogowskazem dla każdego, kto codziennie podejmuje walkę z życiem o życie. Jest tu również ukazana wartość życia. Agata negatywnie doświadczona, próbuje popełnić samobójstwo. Jednak w zetknięciu ze swoimi lękami boi się ich w obawie o utratę życia. Bardzo ważna jest dla niej znajomość z Marie, która pomaga jej zwyciężyć swoje słabości. Nie bez znaczenia dla Agaty jest scena z kopaniem sobie grobu, gdzie dokonuje ona swoistej spowiedzi przed samą sobą, która de facto jest dla niej niczym innym jak oczyszczeniem z życiowych toksyn. Dzięki temu bohaterka odnajduje harmonie a jej serce „bije razem z sercem ziemi”. Sandra Borowiecka uświadamia nam, że nie możemy brać odpowiedzialności za czyjeś życie, natomiast „to co się dzieje jest wypadkową naszych wyborów i decyzji, które podejmujemy każdego dnia”. Czy książka jest osobistą terapią autorki, która wylewa żale, oczyszcza się? Kto wie? Ale jedno wiem na pewno – powieść ta dodaje siły walki, jest akumulatorem do mierzenia się z życiem, do spełniania własnych pragnień. Pani Sandra pisząc tę książkę pozwala „zrozumieć po co żyjesz. Kim jesteś, albo kim chcesz się stać... pozwala Ci zrozumieć przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość. W żyłach Sandry Borowiecky płynie krew AGAPE, a „Przypadki Agaty W.”, to Atrakcyjne Genialne Arcydzieło Pisarskie Ewidentnie. Chcesz wiedzieć, jak walczyć z życiem o życie i znaleźć sens w bezsensie i odrzucić bezsens sensu sięgnij po tę książkę. Oczyszcza z toksyn i pozwala żyć !!!
Premierze książki "Przypadki Agaty W.", będzie towarzyszył start akcji społecznej „Z dzieciństwa mam wspomnienia, nie traumę”. Ponadto, z każdego sprzedanego egzemplarza, wydawnictwo przekaże 30% ceny na rzecz fundacji działających na rzecz ofiar maltretowania w rodzinie i molestowania seksualnego. Oparta na faktach historia dziewczyny, która odkryła, że w jej żyłach płynie Agape.
sobota, 14 października 2017
Wszyscy zostaliśmy oszukani.
Kontynuacja
„Ani Żadnej Rzeczy”, czyli druga książka Sandry Borowiecky
„Która Jego Jest” to kolejna dawka wysokiego poziomu emocji oraz
akcji bez chwili wytchnienia. Książkę rozpoczyna mocne
wprowadzenie uświadamiające nam, że każdy z nas z osobna został
oszukany. Oszukany przez hierarchów kościelnych przywłaszczających
sobie „monopol na zbawienie, na tworzenie historii
wiary i zarządzanie nadzieją na miłość Boga. Oszukany przez
elity polityczne, które po drugiej wojnie światowej podpisały pakt
z diabłem w celu stworzenia nowego ładu. W drugiej część
mrożącego krew w żyłach wyścigu Zoji z czasem, zło trwa w
najlepsze, gdzie ciężko jest odróżnić kto z towarzyszących jej
osób jest przyjacielem, a kto wrogiem. Czas gra tu znaczącą rolę,
wszystko zmienia się z minuty na minutę, a sprawy
przyjmują nieoczekiwany obrót. Jak wiele może zmienić się w
przeciągu kilku minut? Godzina 17.48,17.55,18.11? Wiele. Bardzo
wiele. Nie wiadomo tak naprawdę, kto stoi po właściwej stronie
wiary oraz co bardziej podkręca napięcie jaka „wiara”, jest
tutaj jedyna i słuszna. Główna bohaterka książki to kobieta o
stalowych nerwach, potrafiąca szybko niczym kameleon przystosowywać
się do zmian, bowiem „jej życie zmienia się
z sekundy na sekundę, a wszystko przybiera coraz bardziej
nieoczekiwany obrót”. Sandra Borowiecky nie szczędziła jej
huśtawki przeżyć, dzięki czemu czytający może poczuć się jak
na karuzeli emocjonujących doznań, przez co historia opowiedziana w
książce jest jak dobrze skrojony garnitur od Armaniego. Książka
„Która Jego Jest”, kusi pikanterią smaków, której
pozazdrościć mógłby niejeden światowej sławy kucharz. Sandra
Borowiecky po raz drugi dawkuje nam garść kontrowersyjnych faktów,
przez co książką intryguje nas od początku do końca. Autorka
umiejętnie łączy wiele gatunków w jeden – mamy tutaj wartką
przygodę walkę, gonitwę z czasem, a to wszystko przeplatane w
poczuciu dobrze skonstruowanego thillera. Sensacji i pikanterii
historii dodaje również walka agend wywiadowczych o wpływy
w kościele. Proces walki o wpływy i ukazane powiązania
uświadamiają nam, że nad nami są „nad-ludzie”, którzy
rozdają karty, a otaczająca nas rzeczywistości to efekt rozgrywek
na górze. Sandra Borowiecky oddała czytelnikom
owoc swoje trzy letniej pracy poświęconej nie tylko samemu
procesowi pisania, lecz również pracy w zgłębianiu wiedzy na
temat teorii spiskowych i powiązań świata polityki z hierarchami
Watykanu. Autorka po raz drugi dawkuje nam ostrą jazdę bez
trzymanki – jazdę, która ma swój zaskakujący, niespodziewany
koniec. Nie mogę zdradzić jaki. Niech recenzja pozostawi Was w
niedosycie, niepewności. Gdybym nakarmił Was tą wiedzą,
bylibyście najedzeni, bez apetytu na książkę... a tak poczujecie
głód, a jedynym antidotum na jego zaspokojenie, będzie sięgnięcie
po „Ani Żadnej Rzeczy”, która gwarantuje kęs mięsistej i
krwistej historii, która zaspokoi apetyty każdego konesera dobrego
smaku.
niedziela, 8 października 2017
Krwawa Karta Kościoła - Eli, Eli, lama sabachthani?
Sandra
Borowiecka to polska Dan Brown, a Zoja to siostra bliźniaczka
Lisbeth Salander. Takie między innymi konkluzje nasuwają się po
przeczytaniu debiutanckiej książki Sandry Borowiecky. Wielkie brawa
za brawurę – akcja goni akcję, w jednej chwili wróg staje się
przyjacielem, a przyjaciel wrogiem. Trzeba mieć nie lada wyobraźnię,
by taką historię wymyślić, w oparciu o prawdziwe, niechlubne
wydarzenia związane z teoriami spiskowymi dotyczącymi relacji
nazizmu z Watykanem. Książką wciąga od pierwszych stron, a
zawarte w niej tajemnice i szyfry nie pozwalają
puścić jej do ostatniej kartki. W historii opowiedzianej
przez autorkę nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jedno następuje po drugim a drugie jest następstwem pierwszego.
Pani Sandra napisała książkę ambitną dla ambitnych, zachęcającą
nas do szukania, zgłębiania swojej wiedzy na temat historii
kościoła, powiązań Papieża Piusa XII z Hitlerem. Podczas
czytania tej publikacji czytelnik „zmuszony”, jest czasami
do odłożenia tej książki (nie ze względu na
nudę – bo takiej tu nie ma), ale tylko i wyłącznie po to, by
poszukać informacji w innych źródłach (ale nie dlatego, że nie
wierzymy Pani Sandrze), lecz tylko i wyłącznie w celu zgłębienia
wiedzy na temat historii, do której poznania zachęca nas „Ani
Żadnej Rzeczy”. Książka spełnia wszelkie kryteria by stać się
kasowym hitem Hollywood, a więc Pani Sandro proszę wyczekiwać
telefonu od Rona Howarda. Książka napisana jest lekkim językiem,
natomiast historia do działo i dzieło najwyższego kalibru
uświadamiające nam, że w dziejach Watykanu „Są takie sprawy,
o których nawet Pan Bóg nie powinien pytać”.
„Ani Żadnej Rzeczy”, jest debiutem autorki, który wciąga do
cna, ujmuje swoją bezkompromisowością odnoszącą się do faktów,
których poznanie powoduje, że krew zastyga w żyłach. Sandra
Borowiecky ukazuje tutaj sieć powiązań świata polityki i religii
– powiązań, które od dawien dawna powodują, że te dwa światy
przenikają się, tworzą symbiozę, w której muszą żyć, ponieważ
takie połączenie jest dla nich jak tlen. Jest wiele źródeł
dowodów na to, że Kościół współpracował z Hitlerem, który
nasączony był wizją stworzenia nad człowieka. Książka nie tylko
ujmuje wartością i wartkością akcji, lecz
również tło historyczne dziejów kościoła jest cennym źródłem
informacji o religii i wierze. Pani Sandra Borowiecky w oparciu o
wiele źródeł informacji, w swojej książce
przedstawia niechlubną sytuację Watykanu podczas II wojny
światowej, przez co wiadomości są bardzo szokujące. Jednak
autorka zachowuje profesjonalny obiektywizm, nie ocenia, nie
krytykuje, nie agituje to potępienia niechlubnej historii Kościoła
– rzetelnie przedstawia fakty, takie jakie są, ocenę zostawiając
nam samym. Być może przez pewne środowiska Pani Sandra będzie
krytykowana, ale „Qui
sine peccato est primus lapis proiectus”.
By nie kończyć zbyt poważnie, chciałem dodać, pewną prywatę.
Otóż Sandra Borowiecka pisząc książkę wykazała się nie tylko
zdolnościami pisarskimi, lecz również umiejętnościami
przepowiadania przyszłości. Być może zabrzmi to trochę
egocentrycznie, ale w książce autorka sześciokrotnie użyła słowa
czytnik, czyżby już wtedy wiedziała, że powstanie blog książkowy
o takiej właśnie nazwie, który będzie miał przyjemność
zrecenzowania „Ani Żadnej Rzeczy”? Hmm. „Niezbadane są wyroki
boskie”.
Autorka zdjęcia: Tatiana Duda
wtorek, 3 października 2017
Pięt(k)no religijnego pochodzenia.
„Bez wytchnienia”, to
trzecia książka Michała Matuszaka, którą czyta się jednym
tchem. Tytuł dogłębnie odzwierciedla stan jaki towarzyszyć może
czytelnikowi. Powieść jest bardzo śmiałą futurystyczną wizją
dla przyszłości Polski i Europy wobec wszechogarniającej pewne
elity mody na multikulti. Autor daje nam do myślenia co może stać
się z naszą europejską kulturą w przypadku zbytniego
zróżnicowania społecznego pod kątem religijnym. Jest to książka
mocna gatunkowo, nacechowana protestem z nacjonalistycznymi cechami
społecznymi. W odważny sposób przeciwstawia się względem
obecnego nurtu politycznego, jednocześnie zarzuca, że „Panowie w
garniturach się obudzili parę lat za późno. Za chwilę będziemy
mniejszością we własnym państwie”. Książka jest matrycą
antagonistycznych stosunków między wyznaniami religijnymi, które
istnieją od dawien dawna jeśli nie powiedzieć od samego początku.
Adam – główny bohater książki, przez cały czas był
indoktrynowany przez swojego ojca „że jedyne, co łączy
muzułmanów, żydów i chrześcijan, to wrogość”. Zmuszony
został on do wzięcia udziału w Obozie Miłosierdzia Bożego, gdzie
próbowano „resocjalizować przypadki religijnej nieprawomyślności”.
Michał Matuszak w odważny sposób przenosi nas do przyszłości, w
której Polacy - katolicy stają się uciemiężeni przez
przedstawicieli wrogiego wyznania religijnego. Sam początek książki,
to realistyczny opis ukrywania się lokalnego społeczeństwa w
piwnicy, która w trakcie bombardowania jest jedynym bezpiecznym
miejscem. Dzięki temu zabiegowi, opisowi, możemy tu w Polsce z
perspektywy naszego kraju przenieść się chociażby do Syrii czy
też innych państw arabskich, gdzie takie emocje strachu dla
tamtejszych mieszkańców to chleb powszedni. Pan Michał rysuje nam
obraz osiedla, gdzie „zamiast parkingu wypełnionego limuzynami i
prywatnymi śmigłowcami, znajduje się ciężki sprzęt....”.
Możemy zatem poczuć jak to jest możliwe, że w kraju, gdzie 90%
Polaków to katolicy, swoje wpływy rozszerzają muzułmańscy
ekstremiści. Autor książki zmusza nas również do dyskusji na
temat demokracji – czy jest ona właściwym narzędziem, a może
jest to najgorszy ustrój, który poprzez wolność kulturową i
religijną powoduje rozpanoszenie i samowolkę społeczną. Autor w
książce sprawnie przemyca swoją opinię na temat ówczesnych elit
politycznych oraz zasad jakimi oni się kierują. Bardzo spodobała
mi się teza, o tym, iż obecnie politycy wykorzystują religię jako
narzędzie sprawowania władzy, a bojaźń boża jest doskonałym
narzędziem w kierowaniu ludzkimi umysłami, które obarczone
poczuciem lęku przed innowiercami są podatne do manipulowania.
Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tą książkę i
uświadomienia sobie wielu ważnych aspektów społecznych XXI wieku.
Warto zastanowić się nad tym, że „zasady, które teraz
obowiązują, nie są nadane przez Boga, ale przez ludzi
rządzących... kłamliwych polityków, którzy sobie upatrzyli
religię jako przyrząd do sprawowania władzy i najłatwiejszy
sposób kontrolowania mas”. Jak sam autor przyznaje „Książka ma
unaocznić częstą obłudę religii, każdej, nie tylko islamu". „Bez
wytchnienia”, to bez wątpienia książka, którą polecam każdemu,
komu nie są obojętne współczesne losy świata, gdyż jest ona
obrazem patrzącym ku przyszłości – przyszłości, której bieg
możemy jeszcze odwrócić. Niech publikacja Michała Matuszaka
będzie dla nas takim drogowskazem.
niedziela, 1 października 2017
Piękna historia miłosna.
Słowami piosenki Edith
Piaf „La belle historie d'amour” – tak w skrócie można opisać
najnowszą powieść Magdaleny Ludwiczak. Czwarta książka „Tęskniąc
w obie strony”, serwuje nam dawkę niezapomnianych emocji, jest
bogata w wiele ciekawych, interesujących wątków z miłością
i algierskimi zwyczajami w tle. Mnogość
bohaterów oraz ujmujących historii jest tak bogata, że autorka ze
swym kunsztem literackim mogłaby rozpisać ją spokojnie na dwie
książki. Co prawda tło książki inspirowane jest prawdziwymi
wydarzeniami związanymi z wyjazdem pewnej lekarki do Tebessy. Jednak
wydarzenia opisane pokolenie wcześniej, pokazują, że Pani
Magdalena ma bardzo kreatywną, ciekawą wyobraźnię. Książkę
rozpoczyna poruszająca historia Agathy, której zawierucha wojenna
nie poskromiła złych przeżyć, a „Bóg zamknął wtedy oczy lub
zapomniał o świecie na ponad pięć lat”. Jednak jak
to bywa w twórczości Pani Magdaleny, Agatha spotkała
w swoim życiu dobrych ludzi, którzy wraz z nadaniem jej
nowej tożsamości tchnęli nowe życie w Agatę.
Tak jak we wcześniejszych książkach nie zabrakło tutaj odwołań
do prywatnych zamiłowań autorki. Umiłowanie wobec sztuki jest
tutaj bardzo widoczne. Pani Magdalena ukończyła liceum plastyczne,
a wiedzę zdobytą w szkole przelewa na kartki swej najnowszej
powieści, co wzbogaca ją w interesujące informacje na temat dzieł
sztuki oraz historii zrabowanego podczas II wojny światowej obrazu
„Dziewczyna z gołębiem”. Autorka nie tylko dzieli się
z czytelnikiem wiedzą dotyczącą sztuki, ale w
zręczny oraz inteligentny sposób wplotła w książkę wątki
biograficzne na temat Edith Piaf. Główną bohaterką książki jest
Anna, córka Agaty, a matka Joanny. Historia trzech pokoleń kobiet
jest obrazem zawiłych, wielowątkowych losów życiowych ścieżek.
Każda z kobiet niesie bagaż życiowych doświadczeń. Wartością
dodaną książki jest bez wątpienia tło gorącego słońca
Algierii. Autorka ukazuje nie tylko uroki krajobrazu Tebessy, ale
dzieli się z nami zwyczajami tam panującymi, prezentując
świadomość kulturową oraz światopogląd państw arabskich.
Dobitnie pokazana jest tutaj tragedia arabskich kobiet. Bardzo
wstrząsnęła mną informacja, że kobiety, które urodziły
nieślubne dziecko to hańba dla rodziny, a dzieci takich matek
zostawiane są na pastwę losu. Nie rozumiem dlaczego potępia się
tylko kobiety, przecież – do tanga trzeba dwojga!!! Dlaczego tak
samo nie ocenia się mężczyzn? Książka jest doskonałym antidotum
na długi jesienny, samotny wieczór – jeden wystarczy, bowiem
książkę czyta się z zapartym tchem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)