Jednak nie przez
przypadek Wydawnictwo Dolnośląskie ma nosa do twórczości
kryminalno-komediowej Marty Matyszczak, która w drugiej odsłonie
serii „Kryminału Pod Psem”, potwierdza swój nieprzypadkowy lecz
wrodzony talent do pisania kryminałów z „przymrożeniem oka”.
Autorka już w pierwszych stronach „Zbrodni Nad Urwiskiem”,
potwierdza swoje charakterystyczne poczucie humoru, a narracyjny
talent Gucia tak samo jak było w przypadku „Tajemniczej Śmierci
Marianny Biel”, nadal utrzymuje się na najwyższym poziomie. Tym
razem detektyw Szymon Solański wraz ze swym kompanem zabierają nas
w podróż oddaloną o dwa tysiące kilometrów od rodzinnego
Chorzowa prosto na wyspę Inishmore. Kolejny przypadek sprawia, że
spotyka tam Różę Kwiatkowską, z którą nieoczekiwanie ”kontakt”,
urwał się w pierwszej części przygód. Okoliczności w jakich
spotkali się najlepiej trafnie zobrazował w swoim niepowtarzalnym,
ciekawym i humorystycznym stylu czteronożny przyjaciel, który sam z
wrodzonym poczuciem humory mówi o sobie „trzy i pół nożny”.
Bo nie kto inny jak Gucio najlepiej potrafi opisać otaczającą go i
nas czytających rzeczywistość. „Jadłospis zwrócony światu w
nieco naruszonym stanie”, lub porównanie uśmiechu
przypominającego klawiaturę fortepianu to talent narracyjny, który
można przypisać najsłynniejszemu psiemu detektywowi. Z kolei Marta
Matyszczak świetnie wprowadza czytelnika w klimat Irlandii – aurę
tam panującą i mentalność społeczności lokalnej. Już nie tylko
Św. Patryk, trójlistna koniczynka, czy whiskey, która płynie w
żyłach mieszkańców, ale również „Zbrodnia Nad Urwiskiem”,
Marty Matyszczak jest znakiem rozpoznawczym Irlandii. Mimo ciągłych
deszczów, braku słońca autorka potrafi przekonać, by przy
najbliższej okazji wyruszyć szlakiem Gucia i spółki. Dzięki
korespondencji braci Koszyckich możemy również poznać historię
inspirowaną prawdziwymi dziejami dziadka autorki i jego brata,
którzy dzielnie walczyli w czasie II wojny światowej. Zatem
książka Marty Matyszczak to nie tylko kryminalna przygoda z
przymrożeniem oka, ale również lekcja historii, którą warto
poznać. Jednak największą sympatię i uwagę mojego czytelniczego
serca zdobył Gucio, którego niezliczone komentarze, wejdą do
słownika kultowych zwrotów literackich. Jak choćby i ten opisujący
zdobycie pożywienia: „...miałem nadzieję podkraść kiełbasę.
Albo i dwie. Albo i siedem”. Natomiast sympatię wielu czytelników
zdobyła Marta Matyszczak, której styl literacki wciąga a ja mam
nadzieję poczytać kolejną książkę. Albo i dwie. Albo i siedem.
Czego sobie i nam wszystkim życzę, a na kolejne części Kryminału
Pod Psem z niecierpliwością (sz)czekam.
Autorka zdjęć: Tatiana Duda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz