„Wcale
mi nie zależy”, Miry Białkowskiej to książką pełna humoru,
pozytywnej energii oraz barwnej historii, którą warto poznać.
Autorka w przezabawny sposób, pokazuje nam, że wiek nie nie jest
przeszkodą do bycia szczęśliwym. Radość z życia nie jest
wypisana tylko i wyłącznie na twarzach młodych ludzi. Przyjemności
życia należą się każdemu z nas, niezależnie od wieku. I takie
właśnie przesłanie Pani Mira zawarła w swojej książce. Zdawało
by się myśleć, że jedną z głównych bohaterek już nic
ciekawego nie spotka w jej życiu. Jednak pozytywne nastawienie,
które jest połową sukcesu, to bardzo ważne podejście do wielu
spraw. Dzięki tej książce możemy sobie uzmysłowić, przypomnieć,
że uśmiech, radość i pozytywne nastawienie nic nie kosztuje a
daje wiele. Już sama okładka bije dowcipem, pozytywnym nastrojem.
Takie samo uczucie towarzyszy nam podczas czytania tej książki –
humor i radość życia to podstawowe składniki tej książki. Moją
szczególną uwagę przykuło pozytywne nastawienie, które wręcz
wylewa się z każdej strony i kipi w czytelniku aż do ostatniej
kartki. Dodatkowym walorem książki są fraszki, które dodają
kolorytu i podkręcają humor opowieści. Książka wywołuje
uśmiech, dodaje wigoru oraz zaraża tym co dobre – promieniami
„śmiechu, wzruszenia, przyjaźni i miłości”. Pani Mira
Białkowska podzieliła książkę na dwie części, w których
przedstawia losy dwóch przyjaciółek – Moniki i Kasi. Książka
może być adresowana nie tylko do kobiet, lecz również mężczyzn,
bowiem warto na wszystko co nas otacza spojrzeć z perspektywy
kobiecej jak i męskiej. Perspektywy są dwie a interpretacji tyle
ile czytelników. Każdy z nas zabierze coś dla siebie, jakąś
cząstkę swoich przemyśleń. Jednak mianownikiem wspólnym tej
książki jest pozytywne nastawienie, czego sobie i Wam życzę, a
książka „Wcale mi nie zależy” jest taką solidną dawką
witaminy szczęścia. Książka jest łatwą i przyjemną lekturą,
receptą na smutek i zastrzykiem radości, który autorka książki
serwuje każdemu z nas. Książka zawiera wiele humorystycznych
fraszek, będących dawką uśmiechu, który rozpiera...
Śmiech
siedzi
we
mnie.
Rozpiera.
Rośnie,
cholera...
Musze
go stłamsić!
Musze
czymś zgasić!
A
on coraz większy,
a
on potężniejszy.
Zaraz
pokona mnie i zwycięży.
Łaskocze
moją twarz i trzewia,
W
mym ciele całym się rozkrzewia.
Za
chwilę nad nim nie zapanuję.
Za
chwilę, za moment – eksploduję!
Nie
zdołam go zatrzymać, uwolnij się!
Wybucha!!!
Bezczelnie
wdziera się do ucha.
Walka,
zmaganie na nic się nie zdało.
Drży
spazmatycznie całe me ciało.
I
ludzie wokół też nim dotknięci
śmieją
się szałem jakimś objęci.
Wszystkim
wkoło
jest
już wesoło.
Och!
Jak to zdrowo!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz