Podwójne
życie Orchidei w czternastu ciekawych epizodach przedstawia Jerzy
Janusz Bojar w książce „Orchidea”. Autor wciąga
czytelnika w świat intrygi z nutką erotyzmu, który niczym magnez
przykuwa uwagę, podkręca klimat. Pan Jerzy w doskonały sposób
zaprasza nas do świata kobiety, która pod groźbą
wyjawienia sekretów nocnego pikantnego ekscesu zmuszona jest do
prowadzenia podwójnego życia. Można by pomyśleć, że przykładna
i wzorowa matka i żona prowadzi idealne
życie, jednak jeden błąd, chwila zapomnienia zmienia życie
idealnej kobiety w kobietę do towarzystwa. „Orchidea”, Jerzego
Bojara to ciekawie napisana historia dająca nam do zrozumienia, że
szczęście może zakłócić jeden niewłaściwy ruch. Książka
uświadamia nam również do czego jest zdolny człowiek w obliczu
szantażu, groźby i poczucia strachu przed zdemaskowaniem i utratą
iluzorycznego szczęścia. Główna bohaterka żyjąc w strachu przed
wyjawieniem sekretu przygody erotycznego uniesienia zostaje
ekskluzywną call girl. Bojąc się utraty spokojnego życia u boku
męża, dobrego wizerunku w jego oczach prowadzi
podwójne życie świadcząc usługi seksualne. Autor poprzez ciekawą
historię ukazuje nam przewrotność naszego życia, tego wszystkiego
co nas dotyka. Pokazuje nam również, ludzkie zachowania, to do
czego niektórzy z nas są zdolni, by uzyskać określone korzyści.
Jak ludzie potrafią być samolubni, uciekając się do szantażu
jako jedynej metody uzyskania korzyści. Z drugiej strony pokazuje
nam, że ludzie w obawie przed
zdemaskowaniem, utratą twarzy przed bliskimi są w stanie utracić
swoją godność. Jerzy Janusz Bojar w książce „Orchidea”, obok
intrygującej historii kobiety, przedstawia nam kilka innych ludzkich
życiorysów. Tytułowa dziewczyna na telefon oprócz usług
seksualnych w pewnej chwili staje się również
psychologiem dusz. Fabuła książki wciąga od pierwszej strony,
przykuwa erotyzmem, intrygą, ale również wartościami, które z
sobą niesie. Pan Jerzy zmusza nas, zachęca do dyskusji, rozważania
na temat tego czy każdy z nas jest w stanie zgodzić się na
przekroczenie granic suwerenności swojej godności, sumienia. Warto
poznać historię „Orchidei” i zadać sobie pytanie czy
postąpilibyśmy tak samo, czy uleglibyśmy szantażowani. Czy strach
przed utratą dobrego imienia w oczach bliskich jest wart tego by
utracić godność w oczach samego siebie? Lektura Jerzego Bojara
warta jest uwagi z wielu względów. Jest to świetna książka z
domieszką pikantnego erotyzmu, przyprawiona historią zagubionej
kobiety oraz kilkoma innymi ludzkimi losami, które każą nam
zatrzymać się i zastanowić nad tym jak my
postąpilibyśmy na miejscu tych osób. Historie te mogą być
również wskazówką, drogowskazem pozwalającym nam zastanowić się
nad naszym życiem i postępowaniem. Wielkie brawa
należą się autorowi za ciekawe stworzenie fabuły, która wciąga,
intryguje i przykuwa, dzięki czemu od dziś „Orchidea”, jawi mi
się jako Oryginalna, Rozkoszna, Ciekawa, Historia, Intrygująca,
Doznania, Estetyczne. Amen.
piątek, 23 marca 2018
niedziela, 18 marca 2018
Afera bursztynoweGo złota.
„Pochłaniacz”,
Katarzyny Bondy to kryminał, który pochłonie Cię bez reszty.
Wszystko to, co autorka serwuje nam w książce sprawia, że podczas
czytania pierwszej części tetralogii, czytelnik uczestniczy w
uczcie, wykwintnej kolacji zmysłów z autorką, która przyprawiła
książkę w kartę smaku i gustu. Autorka potwierdza po raz kolejny
swoją klasę, dojrzałość i pozwala zadać pytanie jak jeszcze
bardziej książka, kryminał może nas pochłonąć. „Pochłaniacz”,
nie tylko z nazwy, ale z zawartości fabuły absorbuje nasze zmysły,
wciąga do cna. Intryga jaką utkała Katarzyna Bonda oraz atmosfera
jakiej towarzyszy cała akcja książki pozwala potwierdzić opinie
wielu czytelników o piedestale dla autorki. Książka to nie tylko
rasowy kryminał z krwi i kości, ale również ciekawa lektura pod
względem wątków społeczno-obyczajowych. Co ważne autorka w
zauważalny sposób nawiązuje do afery finansowej z 2012 roku.
Wszelkie mafijno-finansowe powiązania w firmie SEIF do złudzenia
przypominają wydarzenia jakie miały miejsce w związku z aferą
Amber Gold. Katarzyna Bonda wiele faktów tych wydarzeń przenosi na
kartki swojej książki. Natomiast umiejętny warsztat pisarski oraz
mocno rozbudowana wyobraźnia daje nam wszystkim świetnie skrojony
kryminał. W książce pojawia się nawiązanie do Davida Cantera –
twórcy i propagatora metody śledczej zwanej profilowaniem. W
Czterech Żywiołach Saszy Załuskiej autorka wplata zagadnienia
związane z profilowaniem geograficznym, mającym na celu wskazać
miejsce zamieszkania mordercy. Katarzyna Bonda wprowadziła do swojej
książki postać kobiety profilerki – Saszy Załuskiej, która jak
mało kto doświadczona została przez życie. Główna bohaterka
przerywa studia doktoranckie w Międzynarodowym Centrum Badań
Psychologii Śledczej na Uniwersytecie Huddersfield, gdzie pracuje u
boku samego guru profilowania – Abramsa. Po siedmiu latach, powraca
do Gdyni, gdzie uwikłana zostaje w rozwiązywanie zagadki zabójstwa.
Autorka doskonale ujęła istotę problemu alkoholowego i ciągłego
przeświadczenia, że „Mężczyźni piją – to w Polsce normalne.
Kobiety – tylko z patologicznych domów”. Główna bohaterka od
lat zmaga się z alkoholizmem, który jak w każdym przypadku jest
źródłem wielu życiowych błędów i porażek. Autorka precyzyjnie
rozłożyła na czynniki pierwsze mechanizm zgubnego działania
nadużywania alkoholu oraz podejście społeczeństwa do tego tematu.
Pani Katarzyna z psychologiczną precyzją opisuje zachowania osób
dotkniętych alkoholizmem i co również przykuło moją uwagę
opisuje różnice między społecznym podejściem wobec tego problemu
u kobiet oraz mężczyzn. Można powiedzieć, że nadal pokutuje
zgubne i błędne rozumowanie, że mężczyznom można więcej
wybaczyć, natomiast kobiety dodatkowo odczuwają napiętnowanie z
tego powodu. Co ważne jak podkreśla Katarzyna Bonda alkoholizm nie
dotyka tylko osób z nizin społecznych. Problem ten może dotknąć
każdego – granice są cienkie i często bywa tak, że świadomość
o jej przekroczeniu może przyjść za późno. Lecz nigdy nie jest
za późno, by sięgnąć po „Pochłaniacza”, i dać się
pochłonąć fali kryminalnego dreszczyku emocji. Autorka po raz
kolejny udowodniła, że to co najlepsze w polskiej literaturze
kryminalnej sygnowane jest nazwiskiem Bonda – Katarzyna Bonda.
Antologie Katarzyny Bondy.
Katarzyna
Bonda – królowa polskiego kryminału, autorka książek
dokumentalnych, swoim miłośnikom dała się poznać również jako
współautorka czterech antologii.


Trzecia
antologia „Cicha 5”, to książką, w której siedem polskich
pisarek tworzy opowieści siedmiu niezwykłych mieszkań, pięknej
starej kamienicy. Wszystkie opowieści spotykają się w Wigilię,
pod adresem Cichej 5. Antologia opisuje piękne historie starych
mieszkań, ale przede wszystkim ich mieszkańców - „świadectwa
przemijających smutków, spełnionych marzeń, odnalezionych
szczęść”.
„Gałązka
Jabłoni”, Katarzyny Bondy rozpoczyna antologię, otwierając tym
samym drzwi do pierwszego mieszkania tej klimatycznej ulicy. „Gałązka
Jabłoni”, to romantyczna historia wielkiej miłości. Kontynuacją
losów bohaterów „Cichej 5”, jest antologia „Siedem Życzeń”.

środa, 7 marca 2018
Pouczające spotkanie z nietoperzem.
Agnieszka
Kazała sprawiła, że najmłodsi czytelnicy nie muszą czekać aż
do nocy by spotkać się z nietoperzem. Za sprawą pouczającej bajki
„Nietoperz Leon”, mamy przyjemność spotkać się z tym
przyjemnym i sympatycznym zwierzakiem również za dnia. Jest to
także świetna bajka do przeczytania przed snem – a kto wie może
we śnie będziemy towarzyszyć tytułowemu bohaterowi, który udał
się w podróż życia, by odnaleźć siebie. A czy droga do
usamodzielnienia udała się Leonowi dowiedzie się z tej ciekawej
książki? Ja na przykład dowiedziałem się czym dla nietoperzy
jest echolokacja i dlaczego jest taka ważna. Pani Agnieszka jest nie
tylko autorką przygód nietoperza, z którym poznajemy wielu nowych
przyjaciół, ale również rysunków, które w trakcie czytania nasi
milusińscy mogą pokolorować.
Książka jest ciekawą interaktywną
formą zabawy z morałem w tle. „Nietoperz Leon”, to świetna
lektura, która bawi, uczy i wychowuje. Bawi ciekawą podróżą.
Uczy pomagania przyjaciołom w wielu kłopotach. Wychowuje w
świadomości, że dla każdego z nas przyjdzie dzień by wyfrunąć
z rodzinnego gniazda, aby móc budować własne. Autorka serwuje nam,
te trzy ważne elementy w zabawny, sympatyczny sposób, co sprawia,
że niczym poznany nietoperz bajkę czyta się migiem, żeby nie
powiedzieć w lot. Bohater książki zaraża każdego z nas
ciekawością świata oraz otwartością na zawieranie nowych relacji
międzyludzkich, które w dzisiejszych czasach w wyniku pędu
zanikają. Owszem nietoperz jak to nietoperz pędzi przed siebie,
lecz nie zapomina o bliskich przyjaciołach oraz składanych
obietnicach. Zatem bajka ta jest nauką dla dzieci małych i dużych,
ale
również dla tych, którzy dzieckiem już nie są, albo go w sobie
zatraciły.
Spotkanie
z nietoperzem, do którego zaprasza nas autorka uświadamia nam
również, że wokół nas żyją osoby samotne, którym, niczym
Leon, warto podać pomocną dłoń. Dla samotnego hrabiego Jana taka
pomoc była początkiem nowego i radosnego życia.
Agnieszka Kazała zabiera nas w świat przygód,
które przeżywamy razem z kompanami podróży Leona. Pomysłowość
autorki nie zna granic, to dzięki bezgranicznej kreatywności
poznajemy myszkę Zuzankę, sóweczkę Tereskę oraz łosia z
porożem, po którym Leon chętnie lubił go drapać. A na końcu
swej podróży sympatyczny Leon spotka miłość, ale czy Beata
odwzajemni jego uczucia i
czy poradzi sobie w wielkim mieście? Tego
się dowiecie, gdy po książkę sięgniecie – bajka świetna dla
każdego bez ograniczenia wiekowego.
sobota, 3 marca 2018
Ikebana wśród kryminałów.
„Florystka”, to trzecia część trylogii z
profilerem Hubertem Meyerem. Katarzyna Bonda po raz kolejny utkała
kwiecistą fabułę wciągającej historii kryminalnej. Bukiet
mrocznego klimatu powieści przyciąga wszystkie zmysły najbardziej
wybrednego i wytrawnego czytelnika. Autorka tą książką podnosi
poprzeczkę jeszcze wyżej, wznosząc się na wyżyny zbrodniczego
mistrzostwa. Meyera spotykamy tu nie w jego rodzinnych Katowicach,
lecz w odziedziczonym po rodzicach domku na mazurskiej wsi, w której
zaszył się po popełnieniu błędu podczas profilowania przy
wcześniejszej sprawie. Jednak jak na prawdziwego policjanta
przystało psycholog włącza się do śledztwa dotyczącego porwania
dziewięcioletniej uczennicy szkoły muzycznej, pomagając tym samym
swojemu przyjacielowi. Mroczny i do cna wciągający klimat powieści,
powoduje, że mimo tytułu nie jest kwieciście, zbrodnia nie jest
ogrodem, lecz dżunglą pełną pytań, w której przechodząc przez
chaszcze zagadek, czytelnik szuka odpowiedzi na kluczowe pytanie –
kto jest siewcą zbrodni. I tu po raz kolejny kłania się warsztat
twórczy autorki, który z każdą stroną książki rozsiewa w nas
nutkę niepewności czy aby nasz profil zabójcy jest właściwy. Na
słowa uznania zasługuje również niebywała umiejętność
budowania nastroju oraz tworzenia portretów psychologicznych
bohaterów. Katarzyna Bonda nie tylko serwuje nam kryminalną
historię, lecz rozkłada na czynniki pierwsze trudne emocje z jakimi
borykają się rodzice utraconych dzieci. Tytułowa „Florystka”,
jest matką jedenastoletniego Amadeusza, który przed laty został
bestialsko zamordowany. Początkowo wspiera działania policji,
jednak splot wydarzeń jaki utkała autorka sprawia, że szanowana w
mieście bukieciarka staje się główną podejrzaną. Książka
przyciąga, tajemniczością, klimatem, jest nie tylko dawką
niezapomnianych wrażeń, ale wywołuje wiele emocji, zawiera „to
coś”, co sprawia, że autorka twórczo kwitnie z każdą powieścią
wychodzącą spod jej pióra. „Florystka”, to dla mnie
kryminalny, literacki majstersztyk, to dzieło w pełni idealne,
które przykuwa uwagę motywami nadprzyrodzonymi stawiając ją na
równi z najlepszymi dziełami literatury grozy. Trzecia część tej
trylogii, to również według mnie najlepsza powieść z Hubertem
Meyerem w roli głównej. Nie oznacza to jednak, że wcześniejsze
książki „Sprawa Niny Frank” („Dziewiąta Runa”) oraz „Tylko
Martwi Nie Kłamią”, są kiepskie. Świadczy to jedynie o tym, że
Katarzyna Bonda z każdą nową powieścią serwuje nam niezapomniane
wrażenia, świetną kryminalną zagadkę, ale również udowadnia,
że nie odcina kuponów popularności stawiając tylko swoje
nazwisko, lecz serwuje nam coraz większe emocje. Domeną twórczości
autorki jest misternie spleciona fabuła, każdy element powieści
jest precyzyjnie wkomponowany, przez co sztuka układania powieści
sprawia, że tej umiejętności pozazdrościć może pani Katarzynie
sam mistrz ikebany.
Dwie zbrodnie na Stawowej.
Hubert Meyer powraca w drugiej części trylogii, która już od początku intryguje swoją tajemniczością i niepowtarzalnym klimatem. Akcja powieści „Tylko martwi nie kłamią” rozgrywa się w rodzinnym mieście profilera – Katowicach. Niewykryta zbrodnia sprzed lat powraca echem kolejnej popełnionej w tym samym miejscu i niesie się po stolicy śląska odkrywając jej historię oraz mroczne zakamarki kamienicy przy ulicy Stawowej 13, lok. 6. Do pierwszej zbrodni dochodzi w sylwestrową noc między 1990 i 1991 rokiem. Kolejna miała miejsce siedemnaście lat później.
Świetnie
skonstruowana historia to gwarancja, że czytający nie będzie się
nudził, a na pewno pozna wiele ciekawych wątków pracy psychologa
śledczego, a i wielu z Was może poznać ciekawą i interesującą
historię ze Śląskiem w tle. Musze przyznać, że poznawanie
historii Katowic na tyle wzbudziło moją ciekawość, że będąc w
centrum miasta udałem się szlakiem miejsc, w które zabrała nas
autorka książki. Jest to niebywałe uczucie, gdyż stwarza to
jedyną w swoim rodzaju atmosferę, ponieważ nie musimy oczami
wyobraźni kreować sobie obrazów zdarzeń, ale możemy przenieść
się do nich w realnym życiu. I tu wielki ukłon wobec warsztatu
autorki. Jednym z wielu walorów pisarskich za jaki cenię Katarzynę
Bondę to umiejętność rozwlekania akcji. Pani Katarzyna nie podaje
nam prostych rozwiązań ot tak, musimy przebrnąć przez bogate,
soczyste i wciągające opisy sytuacji czy też cech psychologicznych
postaci zanim dobrniemy do prawdy. Dzięki temu czytelnik ma
niebywałą przyjemność budowania swojej wyobraźni danej akcji i
zachowań bohaterów powieści. Mistrzostwem jest dla mnie opis
przejeżdżania Weroniki Rudy przez najpopularniejsze rondo w
Katowicach. Umiejętność opisania tak wydawałoby się krótkiej
czynności na kilku stronach jest dowodem na kwiecistość i płodność
języka literackiego autorki. Jest to dla mnie również wyraz
szacunku autorki wobec czytelnika, któremu nie serwuje zwykłej
prostej historii, lecz zabiera nas w podróż wyobraźni i
niezapomnianych przeżyć. Uwielbiam wręcz kocham twórczość Pani
Katarzyny za to rozwlekanie akcji, co gwarantuje, że powieści
autorki nie są prostolinijne, lecz są dawką rozbudowanych wątków.
Hubert
Meyer wraz z Weroniką Rudy – panią prokurator pomaga
wieloletniemu przyjacielowi podinspektorowi Waldemarowi Szerszeniowi
w rozwikłaniu zagadki morderstwa śląskiego biznesmena Johanna
Schmidta. Katarzyna Bonda świetnie skrojoną intrygą wodzi nas za
nos, przez co ścieżka wiodąca do rozstrzygnięcia zbrodni jest
zawiła. Autorka urozmaiciła książkę nie tylko o wątki
kryminalne, lecz dodała kilka elementów humorystycznych, a nawet
zaserwowała nam pikantną scenę erotyczną. Książka jest również
dowodem na dojrzałość autorki w tworzeniu historii, budowaniu
postaci, które są wyraziste, dzięki czemu każda z nich jest inna,
ciekawa i warta poznania. Każda z postaci wnosi do powieści swój
wyjątkowy pierwiastek osobowości tworząc tablicę zachowań
behawioralnych. Książka „Tylko martwi nie kłamią” jest
gwarancją dobrze spędzonego czasu u boku zawiłej i wciągającej
intrygi.
Autorką
zdjęcia jest Gosia Turczyńska.
Podwójne życie Niny Frank.
„Sprawa
Niny Frank”, wydana również pod tytułem „Dziewiąta Runa”,
to pierwsza polska powieść kryminalna, w której głównym
bohaterem jest profiler badający ślady behawioralne pozostawione na
miejscu zbrodni. W pierwszej części trylogii Hubert Meyer tworzy
portret psychologiczny mordercy znanej aktorki, która przez swych
wielbicieli uznawana była za ideał, jednak jej prywatne życie
stawia ją w innym świetle. Postać Meyera wzorowana jest na
Bogdanie Lachu katowickim profilerze, który w Polsce jest pionierem
tej metody pracy policyjnej. Na szklanym ekranie Nina Frank odgrywała
rolę zakonnicy Joanny, kochanej i podziwianej przez miliony
telewidzów. Jednak wizerunek ten pęka niczym mydlana bańka, gdy
aktorka zostaje znaleziona martwa w swoim dworku w sielskiej
przygranicznej miejscowości Mielnik nad Bugiem. Książką nie jest
debiutem literackim Katarzyny Bondy, lecz to tak naprawdę pierwsza
powieść kryminalna autorki. „Sprawa Niny Frank”, to sprawnie
napisany kryminał z dwóch perspektyw – profilera oraz samej
zamordowanej. Dzięki pamiętnikowi aktorki poznajemy jej życie
zanim stała się celebrytką. Ciekawym i zamierzonym zabiegiem
autorki jest kończenie rozdziału i rozpoczynanie następnego tą
samą frazą. Stwarza to ciekawy klimat podczas czytania, sprawnie
wiążąc ze sobą splot wszystkich wydarzeń. Powieść zaciekawia
od pierwszej strony – a czym głębiej w las tym ciekawiej. Po
głowie niczym cienie snują się odpowiedzi na podstawowe pytanie,
kto zabił? I to co w twórczości Katarzyny Bondy przyciąga uwagę
to brak przewidywalności – ciężko znaleźć ten odpowiedni klucz
do rozwikłania zagadki, a szyfr do jej rozwikłania znajduje się na
ostatnich stronach. Katarzyna Bonda po mistrzowsku buduje klimat
przedstawianej historii, przytrzymuje w napięciu poprzez
rozbudowywanie wątków. Autorka nie podaje nam na tacy prostych,
błyskawicznych rozwiązań, lecz niczym dyrygent prowadzi nas przez
meandry zbrodni, niczym krawiec szyje napięcie, które nie pęka w
szwach, lecz pęcznieje w wyobraźni czytelnika. „Sprawa Niny
Frank” jest pierwszą częścią trylogii o Hubercie Meyerze,
którego poznajemy nie tylko jako psychologa śledczego, ale również
jako człowieka, takiego jak my z wadami i zaletami. Dla profilera
praca jest wszystkim, poświęcił dla niej wiele, zaniedbując życie
prywatne, rujnując swoje małżeństwo. Zaniedbania życia
prywatnego niweluje zaletami w sukcesach zawodowych oraz determinacji
w dążeniu do prawdy. Książka Katarzyny Bondy jest znakomitym
debiutem prozatorskim, czuć w nim doskonały warsztat pisarski
potwierdzający uznanie wobec twórczości autorki, która potrafi
budować intrygującą historię zbrodni.
czwartek, 1 marca 2018
Mira Białkowska – recepta na uśmiech.
„Wcale
mi nie zależy”, Miry Białkowskiej to książką pełna humoru,
pozytywnej energii oraz barwnej historii, którą warto poznać.
Autorka w przezabawny sposób, pokazuje nam, że wiek nie nie jest
przeszkodą do bycia szczęśliwym. Radość z życia nie jest
wypisana tylko i wyłącznie na twarzach młodych ludzi. Przyjemności
życia należą się każdemu z nas, niezależnie od wieku. I takie
właśnie przesłanie Pani Mira zawarła w swojej książce. Zdawało
by się myśleć, że jedną z głównych bohaterek już nic
ciekawego nie spotka w jej życiu. Jednak pozytywne nastawienie,
które jest połową sukcesu, to bardzo ważne podejście do wielu
spraw. Dzięki tej książce możemy sobie uzmysłowić, przypomnieć,
że uśmiech, radość i pozytywne nastawienie nic nie kosztuje a
daje wiele. Już sama okładka bije dowcipem, pozytywnym nastrojem.
Takie samo uczucie towarzyszy nam podczas czytania tej książki –
humor i radość życia to podstawowe składniki tej książki. Moją
szczególną uwagę przykuło pozytywne nastawienie, które wręcz
wylewa się z każdej strony i kipi w czytelniku aż do ostatniej
kartki. Dodatkowym walorem książki są fraszki, które dodają
kolorytu i podkręcają humor opowieści. Książka wywołuje
uśmiech, dodaje wigoru oraz zaraża tym co dobre – promieniami
„śmiechu, wzruszenia, przyjaźni i miłości”. Pani Mira
Białkowska podzieliła książkę na dwie części, w których
przedstawia losy dwóch przyjaciółek – Moniki i Kasi. Książka
może być adresowana nie tylko do kobiet, lecz również mężczyzn,
bowiem warto na wszystko co nas otacza spojrzeć z perspektywy
kobiecej jak i męskiej. Perspektywy są dwie a interpretacji tyle
ile czytelników. Każdy z nas zabierze coś dla siebie, jakąś
cząstkę swoich przemyśleń. Jednak mianownikiem wspólnym tej
książki jest pozytywne nastawienie, czego sobie i Wam życzę, a
książka „Wcale mi nie zależy” jest taką solidną dawką
witaminy szczęścia. Książka jest łatwą i przyjemną lekturą,
receptą na smutek i zastrzykiem radości, który autorka książki
serwuje każdemu z nas. Książka zawiera wiele humorystycznych
fraszek, będących dawką uśmiechu, który rozpiera...
Śmiech
siedzi
we
mnie.
Rozpiera.
Rośnie,
cholera...
Musze
go stłamsić!
Musze
czymś zgasić!
A
on coraz większy,
a
on potężniejszy.
Zaraz
pokona mnie i zwycięży.
Łaskocze
moją twarz i trzewia,
W
mym ciele całym się rozkrzewia.
Za
chwilę nad nim nie zapanuję.
Za
chwilę, za moment – eksploduję!
Nie
zdołam go zatrzymać, uwolnij się!
Wybucha!!!
Bezczelnie
wdziera się do ucha.
Walka,
zmaganie na nic się nie zdało.
Drży
spazmatycznie całe me ciało.
I
ludzie wokół też nim dotknięci
śmieją
się szałem jakimś objęci.
Wszystkim
wkoło
jest
już wesoło.
Och!
Jak to zdrowo!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)